Zabrakło wyczucia i wyobraźni

Wierzę, że wszyscy mieli dobre chęci. Ambasada RFN uznała, że na uroczystość złożenia kwiatów na grobach niemieckich żołnierzy z okazji Volkstrauertag warto – z kurtuazyjnych względów – zaprosić przedstawicieli polskich władz. Władze polskiego wojska uznały z kolei, że Dzień Pamięci w niemieckiej obyczajowości nie ma charakteru szowinistycznego. Jest raczej wyrazem żalu po milionach żołnierzy zabitych w dwóch ostatnich wojnach.

Aktualizacja: 15.11.2008 12:24 Publikacja: 14.11.2008 22:24

Problem polega jednak na tym, że dla Polaków niemieccy żołnierze nie byli tylko godnymi szacunku przeciwnikami w boju – tak jak ci, których czcili w 1984 roku na cmentarzu w Verdun prezydent Francji Francois Mitterrand i kanclerz Niemiec Helmut Kohl. Z naszej perspektywy byli to okupanci.

Niemcy spoczywający na warszawskim Cmentarzu Północnym dla swych rodzin znad Renu czy Łaby są zabranymi przez II wojnę mężami czy synami, których grobami w obcym kraju ma obowiązek zajmować się niemieckie państwo. Ale ludziom żyjącym nad Wisłą kojarzą się oni głównie z agresją wobec bezbronnych kobiet i dzieci. Szczególnie w wypadku uczestników pacyfikacji powstania warszawskiego nie sposób oddzielić żołnierskiej walki od działań przeciw ludności cywilnej.

Czy niemieccy dyplomaci nie mogli wcześniej sprawdzić, kto leży na warszawskim cmentarzu? Zwłaszcza że to nie pierwszy taki przypadek. Wcześniej odkryto bowiem, że na jednej z tablic na Cmentarzu Północnym znalazło się nazwisko zbrodniarza z SS Jürgena Stroopa. Historia polskoniemiecka to – nie z naszej winy przecież – prawdziwe pole minowe.

Ale pamiętajmy, że II wojna wywołuje kontrowersje nie tylko u nas. Gdy w 1985 roku prezydent Ronald Reagan złożył wieniec na wojskowym cmentarzu w Bitburgu, gdzie obok żołnierzy Wehrmachtu pochowano esesmanów, amerykańscy weterani nie kryli oburzenia. Nie ma się więc co dziwić, że także Polaków może bulwersować zamiar składania kwiatów przez polskich oficerów na cmentarzu, na którym spoczywają pacyfikatorzy powstania warszawskiego, a być może także kat Warszawy Franz Kutschera.

Dlaczego zatem na miejsce wspólnej ceremonii nie wybrano cmentarza, na którym leżą ofiary budzącej nieporównanie mniej bolesnych skojarzeń I wojny światowej? W obszarze pamięci – szczególnie gdy planuje się gesty wykraczające poza podziały sprzed lat – trzeba poruszać się z wyjątkową ostrożnością. A tej niestety zabrakło.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/semka/2008/11/14/zabraklo-wyczucia-i-wyobrazni/]blog.rp.pl/semka[/link]

Problem polega jednak na tym, że dla Polaków niemieccy żołnierze nie byli tylko godnymi szacunku przeciwnikami w boju – tak jak ci, których czcili w 1984 roku na cmentarzu w Verdun prezydent Francji Francois Mitterrand i kanclerz Niemiec Helmut Kohl. Z naszej perspektywy byli to okupanci.

Niemcy spoczywający na warszawskim Cmentarzu Północnym dla swych rodzin znad Renu czy Łaby są zabranymi przez II wojnę mężami czy synami, których grobami w obcym kraju ma obowiązek zajmować się niemieckie państwo. Ale ludziom żyjącym nad Wisłą kojarzą się oni głównie z agresją wobec bezbronnych kobiet i dzieci. Szczególnie w wypadku uczestników pacyfikacji powstania warszawskiego nie sposób oddzielić żołnierskiej walki od działań przeciw ludności cywilnej.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka