Dlaczego Polacy znów zawiedli Polaków?

Jeszcze raz okazało się, że dla nas, Polaków, nie ma rzeczy niemożliwych. Można na nas liczyć nawet wówczas, gdy trzeba zepsuć coś, co już i tak ledwo działa.

Publikacja: 26.12.2008 21:37

Weźmy rok 2007. Znaczna część Polaków żegnała go z nieskrywanym westchnieniem ulgi i graniczącym z pewnością przekonaniem, że oto po kilkunastu miesiącach ciemnej nocy rządów PiS na pewno nastanie dzień. Czyli że po odsunięciu od władzy kaczystowskiego reżimu nic gorszego już nas spotkać nie może, a rok 2008 będzie czasem cudów Platformy Obywatelskiej wyniesionej do władzy wolą narodu i dzielnie wspieranej przez cudownie odmienione Polskie Stronnictwo Ludowe.

A tymczasem, proszę. Z sondażu "Rzeczpospolitej" niezbicie wynika, że czasami naprawdę wiele musi się zmienić, aby wszystko zostało po staremu, tylko jeszcze gorzej. Według aż 44 proc. z nas rok 2008 był gorszy od owego rzekomo fatalnego roku 2007, a zdaniem 27 proc. – był taki sam, czyli równie fatalny. Zaledwie 27 proc. Polaków uważa, że było odwrotnie, czyli że rok 2008 był lepszy od 2007.

I nie sposób nie zauważyć, że wszyscy przez okrągły rok ciężko na ten wynik pracowaliśmy. Najpierw jesienią 2007 r. do osiągnięcia go przyłożyła rękę większość wyborców, wskazując przy urnach nową koalicję rządzącą. Potem dawał z siebie wszystko cały gabinet PO – PSL, co do ministra, więc nie sposób kogokolwiek wyróżnić. Przez dziewięć miesięcy – napinając się jak niewielu wcześniej – politycy koalicji nie zreformowali właściwie niczego, a dopiero pod koniec roku puściły im nerwy i trochę sobie w reformowaniu pofolgowali.

Nie próżnowali także premier Tusk i prezydent Kaczyński, co rzucało się w oczy tak bardzo, że aż 55 proc. Polaków w sondażu "Rz" przyznało, iż konflikty na szczytach władzy były w 2008 r. bardziej uciążliwe niż w 2007 r. Kłótnie między szefem rządu a szefem państwa wygrały również bezapelacyjnie w wyścigu o miano najbardziej bulwersującego wydarzenia 2008 r. Wysoko w tym rankingu uplasowały się też: ta wizyta Lecha Kaczyńskiego w Gruzji, podczas której w okolicy prezydenckiej kolumny padły strzały, niezaproszenie Lecha Wałęsy na prezydencką galę z okazji 90. rocznicy odzyskania niepodległości oraz odmowa przyznania głowie państwa samolotu na szczyt w Brukseli przez premiera Tuska.

Bravo! Bravissimo! Autorom tego sukcesu, czyli nie tylko panu prezydentowi i panu premierowi, ale właściwie nam wszystkim, należą się owacje na stojąco. W końcu udało nam się zawieść samych siebie nie po raz pierwszy. A to przecież nie lada sztuka.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/gabryel/2008/12/26/dlaczego-polacy-znow-zawiedli-polakow/]blog.rp.pl/gabryel[/link]

Weźmy rok 2007. Znaczna część Polaków żegnała go z nieskrywanym westchnieniem ulgi i graniczącym z pewnością przekonaniem, że oto po kilkunastu miesiącach ciemnej nocy rządów PiS na pewno nastanie dzień. Czyli że po odsunięciu od władzy kaczystowskiego reżimu nic gorszego już nas spotkać nie może, a rok 2008 będzie czasem cudów Platformy Obywatelskiej wyniesionej do władzy wolą narodu i dzielnie wspieranej przez cudownie odmienione Polskie Stronnictwo Ludowe.

Pozostało 82% artykułu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Broń atomowa na Białorusi to problem dla Aleksandra Łukaszenki, nie dla Polski
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: PiS nie skończy jak SLD. Rozliczenia nie pogrążą Kaczyńskiego