1 stycznia 1999 r. euro pojawiło się w obiegu bezgotówkowym (do portfeli trafiło trzy lata później). Tym samym zwięczony został projekt, nad którym europejscy politycy i ekonomiści pracowali od początku lat 70 – tych. Teraz już może mało kto pamięta, ale duże wahania kursów walutowych były jedną z głównych bolączek gospodarek Starego Kontynentu od momentu, kiedy w 1971 r. załamał się oparty na złocie i dolarze system z Bretton Woods.
Jak przedstawia się bilans projektu pt. euro?
Jednym z głównych celów wprowadzenia wspólnej waluty było zlikwidowanie niepewności kursów i tym samym pobudzenie handlu między krajami Unii Europejskiej. Badania wskazują, że efekt euro zwiększył dynamikę obrotów handlowych o ok. 15 proc. (w stosunku do scenariusza, gdyby euro nie zostało wprowadzone). Powodów do hurraoptymizmu na pewno brak, ale z drugiej strony jest to solidny i znaczący rezultat.
Kolejnym pozytywnym efektem jest uzyskanie przez europejski pieniądz silnego statusu na świecie. Wiarygodna polityka Europejskiego Banku Centralnego sprawiła, że inwestorzy obdarzają euro i papiery wartościowe denominowane w tej walucie dość dużym zaufaniem. Wielu krajom pozwoliło to na znaczące obniżenie kosztów kredytu.
Związany jest z tym silnie ‘niewidoczny’ efekt euro, którego wiele osób nie umie lub nie chce zauważyć. Wymaga to bowiem zadania pytania: co by było, gdyby nie wprowadzono euro? Wspólna waluta zapewniła mniej stabilnym krajom (np. Włochom) znaczące obniżenie kosztów obsługi długu publicznego, chroni je też przed skutkami odpływu kapitału w czasach szalejącego kryzysu finansowego. Przeciętnemu obywatelowi trudno to docenić, ponieważ albo zapomniał o ostatnim kryzysie walutowym, jaki dotknął Europę na początku lat 90., albo nie specjalnie przejmuje się skutkami wysokiego zadłużenia jego kraju.