Dekada euro: sukces, ale bez fajerwerków

W środę mija 10 lat od wprowadzenia euro. Bardzo odważny projekt wspólnej europejskiej waluty po dekadzie można ocenić pozytywnie. Choć przed eurolandem stoją ogromne wyzwania, zarówno gospodarcze, jak też polityczne, a nawet cywilizacyjne.

Aktualizacja: 31.12.2008 03:36 Publikacja: 31.12.2008 03:35

1 stycznia 1999 r. euro pojawiło się w obiegu bezgotówkowym (do portfeli trafiło trzy lata później). Tym samym zwięczony został projekt, nad którym europejscy politycy i ekonomiści pracowali od początku lat 70 – tych. Teraz już może mało kto pamięta, ale duże wahania kursów walutowych były jedną z głównych bolączek gospodarek Starego Kontynentu od momentu, kiedy w 1971 r. załamał się oparty na złocie i dolarze system z Bretton Woods.

Jak przedstawia się bilans projektu pt. euro?

Jednym z głównych celów wprowadzenia wspólnej waluty było zlikwidowanie niepewności kursów i tym samym pobudzenie handlu między krajami Unii Europejskiej. Badania wskazują, że efekt euro zwiększył dynamikę obrotów handlowych o ok. 15 proc. (w stosunku do scenariusza, gdyby euro nie zostało wprowadzone). Powodów do hurraoptymizmu na pewno brak, ale z drugiej strony jest to solidny i znaczący rezultat.

Kolejnym pozytywnym efektem jest uzyskanie przez europejski pieniądz silnego statusu na świecie. Wiarygodna polityka Europejskiego Banku Centralnego sprawiła, że inwestorzy obdarzają euro i papiery wartościowe denominowane w tej walucie dość dużym zaufaniem. Wielu krajom pozwoliło to na znaczące obniżenie kosztów kredytu.

Związany jest z tym silnie ‘niewidoczny’ efekt euro, którego wiele osób nie umie lub nie chce zauważyć. Wymaga to bowiem zadania pytania: co by było, gdyby nie wprowadzono euro? Wspólna waluta zapewniła mniej stabilnym krajom (np. Włochom) znaczące obniżenie kosztów obsługi długu publicznego, chroni je też przed skutkami odpływu kapitału w czasach szalejącego kryzysu finansowego. Przeciętnemu obywatelowi trudno to docenić, ponieważ albo zapomniał o ostatnim kryzysie walutowym, jaki dotknął Europę na początku lat 90., albo nie specjalnie przejmuje się skutkami wysokiego zadłużenia jego kraju.

Istnienie wspólnej waluty rodzi też naturalnie wiele problemów. W kilku krajach panuje przekonanie, że po zmianie pieniądza ceny niemal się podwoiły. Choć nie znajduje to potwierdzenia w faktach, to opinie obywateli trudno lekceważyć profesorskim wzruszeniem ramion. Do realnych problemów gospodarczych należy brak odpowiedniej dyscypliny budżetowej. Największe kraje (Niemcy, Francja) udowodniły, że nie specjalnie muszą przejmować się wspólnymi zasadami. A wciąż największą bolączką jest duże zróżnicowanie gospodarek krajów członkowskich, co znacząco utrudnia a dla niektórych czyni szkodliwą politykę Europejskiego Banku Centralnego (choć np. narzekającym na wysokie stopy procentowe Włochom warto do znudzenia przypominać, jakie odsetki płaciliby w czasach kryzysu, jeśli ich horrendalny dług publiczny odstrasza nawet odważnych inwestorów).

Właśnie ujednolicenie gospodarek (czyli tzw. konwergencja) to obecnie największe wyzwanie stojące przed krajami strefy euro. Jeśli pozostaną one zróżnicowanymi organizmami (pod względem polityki fiskalnej, rynku pracy, innowacyjności itd.), korzyści z posiadania wspólnej waluty będą malały, a w pewnym momencie mogą w ogóle zniknąć.

Nie jest to jednak jedynie wyzwanie, nad którym powinni deliberować jedynie ekonomiści. Przesuwanie kolejnych obszarów polityki gospodarczej na poziom wspólnoty będzie miało ogromny wpływ na kształt i charakter demokracji w Europie. Pojawiają się pytania sięgające głęboko w sens ustroju, w jakim żyjemy. Czym będzie demokracja, jeśli coraz więcej istotnych decyzji będzie podejmowanych w Brukseli? Czy możliwe jest zbudowanie demokracji na poziomie Europejskim? Na razie bowiem ona nie istnieje, co łatwo zmierzyć zainteresowaniem wyborami do Parlamentu Europejskiego i decyzjami przezeń podejmowanymi.

Euro to projekt daleko wykraczający poza gospodarkę i problemy związane z PKB, stopami procentowymi, czy handlem.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/morawski/2008/12/31/dekada-euro-sukces-ale-bez-fajerwerkow/]blog.rp.pl/morawski[/link]

1 stycznia 1999 r. euro pojawiło się w obiegu bezgotówkowym (do portfeli trafiło trzy lata później). Tym samym zwięczony został projekt, nad którym europejscy politycy i ekonomiści pracowali od początku lat 70 – tych. Teraz już może mało kto pamięta, ale duże wahania kursów walutowych były jedną z głównych bolączek gospodarek Starego Kontynentu od momentu, kiedy w 1971 r. załamał się oparty na złocie i dolarze system z Bretton Woods.

Pozostało 87% artykułu
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka