Reklama
Rozwiń
Reklama

Serdeczności nad Potomakiem

Po wyborach, a przed zainstalowaniem nowej władzy, w amerykańskiej polityce nastał dziwny okres powszechnej miłości i braterstwa. Burzliwe oklaski, wzajemne gratulacje, wychwalanie cnót innych, pełne skromności umniejszanie własnych – niemal jak u nas za komuny.

Publikacja: 16.01.2009 17:54

Podczas wtorkowego przesłuchania pani Clinton przed Komisją Spraw Zagranicznych Senatu można było odnieść wrażenie, że słucha się obrad egzekutywy partyjnej. Uczestnicy spotkania jeden po drugim oddawali cześć kolejno: zmarłemu niedawno eksprzewodniczącemu, siedzącemu obok innemu eksprzewodniczącemu, który stracił fotel w wyniku przetasowań politycznych, oraz nowemu przewodniczącemu Johnowi Kerry’emu, który w tych samych okolicznościach go zyskał. – Z ufnością patrzymy na przyszłe prace komisji pod pańskim przywództwem – stwierdził jeden z senatorów.

Następnie wszyscy po kolei wychwalali panią Clinton i jej niespotykane doświadczenie w polityce zagranicznej (zajmowała przez osiem lat stanowisko żony prezydenta USA). Była pierwsza dama nie pozostała dłużna i wypowiedziała wiele ciepłych słów o wszystkich swych kolegach, od których zależą losy jej przesądzonej już nominacji.

Nieco bardziej nostalgiczny nastrój panował w czwartek w Białym Domu, gdzie prezydent Bush i członkowie jego odchodzącej administracji wzajemnie zapewniali się o swym przyszłym miejscu w historii, obdarowując się pamiątkowymi dyplomami i odznakami.

Równocześnie w amerykańskich mediach trwa nieprzerwany festiwal gloryfikacji prezydenta Baracka Obamy przywodzący na myśl wyczyny północnokoreańskiej propagandy, oczywiście przy uwzględnieniu różnic kulturowych.

Może to gospodarczy kryzys, a może zwykłe ludzkie zmęczenie sprawiło, że wszystkie strony bezwzględnej walki politycznej, jaka toczyła się nieprzerwanie mniej więcej od dekady, dały sobie chwilę wytchnienia. Ciekawe na jak długo.

Reklama
Reklama

[b][link=http://blog.rp.pl/gillert/2009/01/16/serdecznosci-nad-potomakiem/]skomentuj na blogu[/link][/b]

Podczas wtorkowego przesłuchania pani Clinton przed Komisją Spraw Zagranicznych Senatu można było odnieść wrażenie, że słucha się obrad egzekutywy partyjnej. Uczestnicy spotkania jeden po drugim oddawali cześć kolejno: zmarłemu niedawno eksprzewodniczącemu, siedzącemu obok innemu eksprzewodniczącemu, który stracił fotel w wyniku przetasowań politycznych, oraz nowemu przewodniczącemu Johnowi Kerry’emu, który w tych samych okolicznościach go zyskał. – Z ufnością patrzymy na przyszłe prace komisji pod pańskim przywództwem – stwierdził jeden z senatorów.

Reklama
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Wielka inba w edukacji. Czy rząd Donalda Tuska straci poparcie nauczycieli?
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego afera z działką pod CPK nie cichnie, czyli co najbardziej martwi PiS
Komentarze
Estera Flieger: Kultura, głupcze. Dla Donalda Tuska to niestety tylko gadżet
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Wynik wyborów w Holandii nadzieją dla Europy
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Komentarze
Bogusław Chrabota: Spotkanie Donald Trump-Xi Jinping w Busan. Topór wojenny nie został zakopany
Reklama
Reklama