Działania niezależnej prokuratury budzić muszą niepokój. Słyszymy, że nie miała ona innego wyjścia niż zatrzymać Zakajewa. To nieprawda. W wypadku Zakajewa zderza się kilka norm prawnych. Wprawdzie Rosja wystosowała za nim list gończy, a ponieważ należy do Interpolu, to zgodnie z konwencją ONZ, obowiązuje on we wszystkich państwach członkowskich, ale, równocześnie, Zakajew uzyskał status uchodźcy w Wielkiej Brytanii, kraju członkowskim UE. Ten status daje mu możliwość swobodnego podróżowania po krajach UE, które winny mu zapewnić bezpieczeństwo. Nie uzyskują go ludzie, którzy popełnili poważne przestępstwa, m.in. terroryści. Czy rozstrzygnięcie angielskiego wymiaru sprawiedliwości, który nadawał Zakajewowi status uchodźcy, a więc obejmował go konwencją, którą podpisała również Polska, nie powinno mieć większego znaczenia dla prokuratury polskiej niż żądania Moskwy?
Przecież doskonale wiemy, że Rosja nie jest krajem praworządnym, zwiększa liczbę więźniów politycznych skazywanych z kryminalnych paragrafów, przeciwnicy władzy bywają skrytobójczo zabijani i to nie tylko na terenie kraju, ale również za granicą jak przywódcy czeczeńscy, a ostatnio uchodźca polityczny w Anglii, Aleksander Litwinienko. Wszystko wskazuje na to, że próba otrucia byłego prezydenta Ukrainy, Wiktora Juszczenko jeszcze jako kandydata do tego urzędu, dokonana została na polecenie Moskwy. Listę przykładów, które dowodzą, że Rosja Putina jest zaprzeczeniem państwa prawa można by mnożyć. A w UE procedurę sprawdzającą wobec Zakajewa zastosowała również Dania dochodząc do identycznego co Anglia wniosku. Francja, którą trudno oskarżyć o rusofobię, skreśliła go z listy osób ściganych. A polscy prokuratorzy uznali, że furda UE, wiążące jest dla nich postanowienie prokuratury rosyjskiej.
To w rękach prokuratury jest decyzja, jakie środki zapobiegawcze będzie stosowała wobec osoby, którą postawiła w stan oskarżenia. Oskarżony może odpowiadać z wolnej stopy. Polska prokuratura wystąpiła o 40 dni aresztu dla Zakajewa. W tym kontekście nie chce się już przypominać jej nadgorliwości, która przejawiła się w aresztowaniu zdążającego do prokuratury czeczeńskiego przywódcy.
Jakoś dziwnie kojarzy się mi to z oskarżeniem byłego szefa CBA, Mariusza Kamińskiego. Oskarżeniem, które prokurator ogłosił zanim nie nabrało ono mocy prawnej, ale, tak przypadkowo, tuż przed drugą turą wyborczą. Niezależna prokuratura…