Reklama

Wildstein: O brząkaniu szabelką

Co i raz słyszę napomnienia znamienitych komentatorów, autorytetów i mężów stanu, abyśmy nieodpowiedzialnie nie „brząkali szabelką".

Publikacja: 31.01.2011 19:45

Brząkanie owo wydaje się naszym największym zagrożeniem, gdyż zraża do nas odpowiedzialnych Europejczyków, a u Rosjan wywołuje zaniepokojenie. Brząkanie to spowodowało, że Moskwa musiała zareagować retorsjami, i tak zaczęła się rozkręcać spirala wzajemnej wrogości.

 

 

Na szczęście pojawił się premier Tusk i zapobiegł wojnie, przyjaźń między naszymi krajami eksplodowała, a stosunki zaczęły się ocieplać jak, nie przymierzając, klimat światowy na skutek wydychanego przez ludzi dwutlenku węgla. Ludzie małej wiary czepiają się, że jedynym efektem owego ocieplenia są tantiemy dla Andrzeja Wajdy, ale to tylko śmieszna małoduszność, gdyż nie chodzi przecież o żadne konkrety, ale o atmosferę, której temperaturę mierzą nasi polityczni realiści.

Mój redakcyjny kolega Piotr Gursztyn na przykładach pokazał, że cokolwiek byśmy robili, zawsze ze strony Moskwy liczyć możemy na epitet rusofobów. Okazali się nimi Mazowiecki, Skubiszewski czy Suchocka. Wydawało się, że Tusk przełamie tę złą passę, z Putinem, którego obdarzył bezgranicznym zaufaniem, całował się nieomal jak Honecker z Breżniewem. W nagrodę dostał raport MAK. Trzeba uznać, że w braku wdzięczności, którą powinien okazać, dopatrzyć się możemy naszej tradycyjnej rusofobii. Jeszcze trochę i premier szabelką zacznie brząkać.

Reklama
Reklama

Na szczęście mamy i w Polsce dość ludzi odpowiedzialnych, którzy nawet sen o szabelce wytropią, a ich czujne ucho nawet najodleglejsze echo brząkania usłyszy. – Nie prowokować Moskwy – wołają, bo jeśli będziemy cicho jak mysz pod miotłą, to może Rosjanie o nas zapomną? Samo milczenie może jednak nie wystarczyć. Trzeba wyznać nasze winy, jak zrobił to publicznie prof. Andrzej Romanowski, który w polskich mediach po katastrofie smoleńskiej przepraszał premiera Putina za niewłaściwe zachowanie Polaków. Przecież jeśli nie przepraszamy, to jakbyśmy szabelką brząkali.

Brząkanie owo wydaje się naszym największym zagrożeniem, gdyż zraża do nas odpowiedzialnych Europejczyków, a u Rosjan wywołuje zaniepokojenie. Brząkanie to spowodowało, że Moskwa musiała zareagować retorsjami, i tak zaczęła się rozkręcać spirala wzajemnej wrogości.

Na szczęście pojawił się premier Tusk i zapobiegł wojnie, przyjaźń między naszymi krajami eksplodowała, a stosunki zaczęły się ocieplać jak, nie przymierzając, klimat światowy na skutek wydychanego przez ludzi dwutlenku węgla. Ludzie małej wiary czepiają się, że jedynym efektem owego ocieplenia są tantiemy dla Andrzeja Wajdy, ale to tylko śmieszna małoduszność, gdyż nie chodzi przecież o żadne konkrety, ale o atmosferę, której temperaturę mierzą nasi polityczni realiści.

Reklama
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Po co te dziwne aluzje, pośle Ćwik? Czy wracają czasy rechoczących wujków?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Rekonstrukcja, czyli Donald Tusk idzie na wojnę
Komentarze
Rusłan Szoszyn: 40 minut udawania w Stambule. Dlaczego Władimir Putin nie spieszy się z końcem wojny?
Komentarze
Michał Płociński: Premier Radosław Sikorski. To kiedy Donald Tusk ustąpi?
Komentarze
Rekonstrukcja rządu. Donald Tusk nie przypadkiem skupił się na trzech kwestiach
Reklama
Reklama