Nawrócenie nie jest tu rozumiane wyłącznie w sposób teologiczny, ale również jako uszanowanie politycznych przeciwników i świadomość własnych ograniczeń.
Zaletą dokumentu jest precyzja w diagnozie problemów, z jakimi zmagają się dziś Polacy – zbyt ostry spór i pewne wynaturzenie pojmowania polityki. Biskupi przypominają, że jej celem jest realizacja dobra, a nie walka wszystkimi metodami o zdobycie lub utrzymanie władzy. „Rywalizacja polityczna dawno przekroczyła granice demokratycznych polemik pomiędzy zwolennikami różnych wizji rozwoju ojczyzny".
Biskupi są zarazem realistyczni w swoich receptach. Nie proponują kiczu narodowego pojednania, zdając sobie sprawę, że podziały i spory to natura polityki. Raczej przypominają o podstawowych zasadach katolickiej nauki społecznej, które mogą przezwyciężyć obecny kryzys. Apelują do sił politycznych, by pamiętały, że żadna z nich nie „ma monopolu ani na rozwiązania, które skutecznie mogłyby odpowiedzieć na wszystkie potrzeby społeczeństwa, ani cudownej recepty na jego niedomagania". Warunkiem dialogu jest zmiana języka, dlatego wezwano polityków, dziennikarzy, ale też zwykłych użytkowników mediów społecznościowych do refleksji nad używanym językiem, który należy godzić z szacunkiem dla oponenta.
Kościół dostrzega jednak również problem języka, którego używają sami katolicy, szczególnie w mediach społecznościowych. Proponuje więc – co jest bardzo ciekawe – namysł nad „chrześcijańskim stylem obecności w świecie cyfrowym", wynikającym z chrześcijańskiej miłości, wolnym od hejtowania. Biskupi nie oszczędzają też mediów. Ich celem winno być poszukiwanie prawdy, nie zaś pogłębianie konfliktów. Przypominają im o podstawowych zasadach dziennikarskiej rzetelności, jakimi jest „pluralizm prezentowanych opinii, równy dystans do wszystkich opcji politycznych".
Wadą dokumentu jest jednak ogólnikowość. Można zrozumieć, że biskupi nie chcą, by ich list został użyty w bieżących sporach, by Koalicja Europejska mówiła, że biskupi krytykują PiS, ani by PiS przekonywał, że oto Kościół bije w opozycję. Jednak podziały są tak głębokie, że nieco większe zdecydowanie ze strony Kościoła byłoby bardzo wskazane.