Katastrofa smoleńska, coraz więcej rozbieżności

Państwo polskie zdaje egzamin – mówił w piątek rano minister sprawiedliwości Jarosław Gowin, odnosząc się do tego, co się działo po katastrofie smoleńskiej.

Publikacja: 20.01.2012 22:00

To sformułowanie często padało z ust polityków Platformy Obywatelskiej i prezydenta Bronisława Komorowskiego. Zgoda, państwo sprawnie i z godnością zorganizowało 96 państwowych pogrzebów. A co było potem? Historia wyjaśniania katastrofy smoleńskiej to już niemal wyłącznie dzieje słabości polskiego państwa, a nie jego sukcesu.

Dokumentem, który miał wyjaśnić okoliczności tragedii, był raport państwowej komisji kierowanej przez ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera. Stwierdzono w nim m.in., że generał Andrzej Błasik w momencie katastrofy był w kokpicie tupolewa. Jednak ujawnione tydzień temu przez "Rz" informacje, że eksperci z krakowskiego instytutu nie rozpoznali głosu generała w nagraniach, były jak wyciągnięcie małej cegiełki z wielkiego muru.

Ujawniane dziś przez "Rzeczpospolitą" nowe fakty dotyczące okoliczności, w jakich "rozpoznano" głos generała w różnych ekspertyzach, to już nie cegiełka, ale poważny wyłom w murze. Okazuje się, że jeden z kluczowych – z punktu widzenia opinii publicznej – elementów tej katastrofy (naciski generała) oparty jest nie na faktach, lecz domysłach i słabo udokumentowanych hipotezach.

Tym bardziej więc szkoda, że mimo sporej ilości nowych informacji Donald Tusk nie zdecydował się na wznowienie prac komisji Millera. Uzasadniał to, oczywiście, opinią ekspertów. – Członkowie komisji nie widzą do tego podstaw – tłumaczył rzecznik rządu Paweł Graś.

Tylko co o państwie mają myśleć obywatele, skoro w oficjalnych państwowych dokumentach (a takim jest zarówno raport Millera, jak i analiza krakowskich biegłych) znajdują się całkowicie sprzeczne wnioski? Na dodatek mimo tych sprzeczności rząd nie widzi powodów, by przyjrzeć się raportowi.

Katastrofa smoleńska od miesięcy dzieli Polaków. Wielu z nich odrzuca oficjalną wersję wydarzeń, doszukując się w tragedii działania obcych sił. W jaki sposób rząd chce ich przekonywać, by zaufali państwowej komisji i jej raportowi, skoro odrzuca samą myśl o wyjaśnieniu pojawiających się rozbieżności? W ten sposób nie tylko pogłębia podziały, nie tylko daje paliwo zwolennikom teorii o zamachu, ale zwyczajnie podważa elementarne zaufanie obywateli do państwa. Bo skoro państwo nie radzi sobie z wyjaśnianiem szczegółów tak ważnej sprawy, to jak można ufać, że poradzi sobie z czymkolwiek?

To sformułowanie często padało z ust polityków Platformy Obywatelskiej i prezydenta Bronisława Komorowskiego. Zgoda, państwo sprawnie i z godnością zorganizowało 96 państwowych pogrzebów. A co było potem? Historia wyjaśniania katastrofy smoleńskiej to już niemal wyłącznie dzieje słabości polskiego państwa, a nie jego sukcesu.

Dokumentem, który miał wyjaśnić okoliczności tragedii, był raport państwowej komisji kierowanej przez ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera. Stwierdzono w nim m.in., że generał Andrzej Błasik w momencie katastrofy był w kokpicie tupolewa. Jednak ujawnione tydzień temu przez "Rz" informacje, że eksperci z krakowskiego instytutu nie rozpoznali głosu generała w nagraniach, były jak wyciągnięcie małej cegiełki z wielkiego muru.

Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Grzegorz Braun testuje siłę państwa. Czy może więcej i pozostanie bezkarny?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Kazimierz Groblewski: Ktoś powinien mocniej zareagować na antysemityzm Grzegorza Brauna
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne