Reklama

Nowa UE po pakcie fiskalnym - Talaga

Premier Tusk przywiózł z Brukseli pakt, który podzieli Europę, o ile w ogóle wejdzie w życie. Ani Komisji Europejskiej, ani Parlamentowi Europejskiemu, ani polskiemu premierowi nie udało się utrzymać jedności.

Aktualizacja: 31.01.2012 19:07 Publikacja: 31.01.2012 19:05

Warto więc przygotować się nie tylko na powstanie Unii kilku prędkości, ale nawet kilku walut. I to zarówno w wypadku, gdy pakt wejdzie w życie, jak i wtedy,  kiedy zostanie odrzucony w procesie ratyfikacji. Starej Unii właściwie już nie ma, trzeba grać po nowemu.

Polska nie zasiądzie przy stole decyzyjnym, na którym będą przewalały się góry euro. Postawią nam za to talerzyk przy bocznym stoliku, gdzie porozmawiamy o konkurencyjności i sposobach wdrażania paktu. Taki układ rozbija Unię, tworzy trzy nakładające się na siebie kręgi: całą UE, kraje paktu fiskalnego i strefę euro. Najważniejsze decyzje będą zapadały tylko na szczytach tej ostatniej, czyli bez nas.

Pakt niewiele porządkuje, stwarza za to fakty dokonane, które zaczną żyć swoim życiem. Choć w założeniu za pięć lat ma wejść do traktatów europejskich, w rzeczywistości nigdy do tego może nie dojść, bo Londyn znowu zawetuje zmiany traktatowe. Wtedy strefa euro powoła własne instytucje, ujednolici podatki korporacyjne, stworzy wspólny rząd, wykluczy budżetowych maruderów.

Zapowiedzi tych kroków słychać już teraz i to z ust kanclerz Merkel. Powstanie nowa Unia wewnątrz starej. Stanie się tak zapewne także wtedy, gdy pakt zostanie odrzucony w ratyfikacji i zastąpi go nowe porozumienie w jeszcze węższym gronie pod wodzą Niemiec, z nowym "twardym" euro, lepiej notowanym niż dotychczasowe.

Nie ma więc racji opozycja, bijąc w rząd, jak w bęben. W Brukseli nie mogliśmy ugrać więcej. Nie ma racji rząd, twierdząc, że to przyzwoity wynik szczytu. Nasze interesy nie zostały zabezpieczone. Mamy zwycięstwo-klesko-remis, czyli sytuację, w której wciąż wszystko jest możliwe.

Reklama
Reklama

Przydałaby się nam dziś ogólnonarodowa strategia tak jak w czasach naszych starań o członkostwo w  NATO i UE, ale szanse na nią są jeszcze mniejsze niż na godne miejsce przy decyzyjnym stole Europy. Ochłońmy, poczekajmy, nie wchodźmy pochopnie w układy,  których natury nie znamy. Nie dajmy się ograć.

Warto więc przygotować się nie tylko na powstanie Unii kilku prędkości, ale nawet kilku walut. I to zarówno w wypadku, gdy pakt wejdzie w życie, jak i wtedy,  kiedy zostanie odrzucony w procesie ratyfikacji. Starej Unii właściwie już nie ma, trzeba grać po nowemu.

Polska nie zasiądzie przy stole decyzyjnym, na którym będą przewalały się góry euro. Postawią nam za to talerzyk przy bocznym stoliku, gdzie porozmawiamy o konkurencyjności i sposobach wdrażania paktu. Taki układ rozbija Unię, tworzy trzy nakładające się na siebie kręgi: całą UE, kraje paktu fiskalnego i strefę euro. Najważniejsze decyzje będą zapadały tylko na szczytach tej ostatniej, czyli bez nas.

Reklama
Komentarze
Bogusław Chrabota: Budapeszt bez polskiego ambasadora. Opcja atomowa, ale konieczna
Komentarze
Pół roku Trumpa: to już inna Ameryka
Komentarze
Estera Flieger: Gdzie się podział sezon ogórkowy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Tusk, Hołownia i samobójczy gen koalicji 15 października
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Komu właściwie nie udał się zamach stanu?
Reklama
Reklama