Prawo antynarkotykowe zwalcza dilerów - Szułdrzyński

Surowe wobec osób posiadających narkotyki przepisy czynią przestępcę z każdego, kto korzysta ze środków odurzających – to ulubiony argument liberalnej lewicy.

Publikacja: 12.03.2012 00:42

Zwolennicy łagodzenia prawa antynarkotykowego utrzymują, że więzienia są pełne uzależnionych, którzy zamiast podlegać leczeniu, demoralizują się w otoczeniu przestępców.

Tyle że to nie fakty, ale ideologia. Rzeczywistość wygląda jednak trochę inaczej. Prokuratury od trzech miesięcy mają prawo umarzać sprawy, w których przyłapano osoby posiadające bardzo małą ilość narkotyku. Z ankiety przeprowadzonej przez „Rzeczpospolitą" wynika, że śledczy z tych uprawnień korzystają bardzo rzadko. I nie wynika to z ich konserwatywnego podejścia, czy tym bardziej z nieznajomości prawa. Przyczyna tkwi zupełnie gdzie indziej – po prostu większość z zatrzymanych to nie ludzie, których złapano z jednym skrętem, ale narkotykowi dilerzy.

To mocny dowód, że możliwość karania za posiadanie narkotyków nie jest formą represji wobec osób uzależnionych, ale narzędziem w walce z przestępczością. I to narzędziem, jak się okazuje, bardzo skutecznym.

A warto pamiętać, że są dziś w Polsce partie polityczne, które z legalizacji narkotyków uczyniły jeden z głównych swych postulatów.

Co więcej, znajdują one wsparcie licznych celebrytów. Tak jak w przypadku wielu innych rewolucji, ta zaczęła się od walki o język.

Na przykład przeciwników legalizacji nazywa się narkofobami. To sprytny wybieg, bo sugeruje, że przekonanie o szkodliwości stosowania narkotyków czy też o konieczności ścigania narkotykowych gangów to fobia, czyli nieuzasadniony lęk, podobny do ksenofobii, lęku przed obcymi.

Zdecydowana walka z narkomanią ma być zaś efektem zwykłych uprzedzeń, a może nawet niechęci do swobód obywatelskich. W ten sposób zwolennicy legalizacji narkotyków z przeciwników narkomanii robią agresorów.

Liczby i fakty, które wymieniamy dziś w „Rzeczpospolitej", wytrącają zwolennikom szerokiego dostępu do środków odurzających jeden z ważnych argumentów.

Kłopot w tym, że lobby narkotykowe fakty traktuje dość swobodnie – jeśli nie pasują one do tezy, to tym gorzej dla faktów.

Zwolennicy łagodzenia prawa antynarkotykowego utrzymują, że więzienia są pełne uzależnionych, którzy zamiast podlegać leczeniu, demoralizują się w otoczeniu przestępców.

Tyle że to nie fakty, ale ideologia. Rzeczywistość wygląda jednak trochę inaczej. Prokuratury od trzech miesięcy mają prawo umarzać sprawy, w których przyłapano osoby posiadające bardzo małą ilość narkotyku. Z ankiety przeprowadzonej przez „Rzeczpospolitą" wynika, że śledczy z tych uprawnień korzystają bardzo rzadko. I nie wynika to z ich konserwatywnego podejścia, czy tym bardziej z nieznajomości prawa. Przyczyna tkwi zupełnie gdzie indziej – po prostu większość z zatrzymanych to nie ludzie, których złapano z jednym skrętem, ale narkotykowi dilerzy.

Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: PiS nie skończy jak SLD. Rozliczenia nie pogrążą Kaczyńskiego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Edukacja zdrowotna? Nie można ciągle myśleć o seksie
Komentarze
Bogusław Chrabota: Tusk zdecydował ws. TVN i Polsatu. Woluntaryzm czy konieczność
Komentarze
Artur Bartkiewicz: TVN i Polsat na liście firm strategicznych, czyli świat już nie będzie taki sam
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Być sigmą – czemó młodzi wymyślają takie słówka?