Polska w budowie

Zakłamaliśmy sobie Euro 2012 dla dobra sprawy. Jakieś dwa, trzy tygodnie przed turniejem zaczęliśmy ulegać zbiorowej iluzji, że nasza drużyna to dzieło skończone.

Publikacja: 17.06.2012 21:59

Paweł Wilkowicz

Paweł Wilkowicz

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Młoda, podbijająca Zachód, głodna sukcesów. Pokażemy wszystkim. Tak działa opium wielkich turniejów, nie my pierwsi i nie ostatni.

To rzeczywiście jest jedna z najbardziej obiecujących drużyn, jakie mieliśmy, taka, do której nie sposób nie czuć sympatii. Ale jest też pełna dziur. I trzeba je dalej zatykać, żeby awansować do mundialu w Brazylii i nie zmarnować boomu na futbol, który nam zostawi Euro.

Nie słodziliśmy tej reprezentacji, gdy się szykowała do turnieju, słyszeliśmy od piłkarzy, że próbujemy umniejszać ich sukcesy, gdy pytaliśmy pod szatnią po meczach z Niemcami i Portugalią, czy naprawdę warto aż tak świętować remisy z przeciwnikami grającymi albo rezerwowym składem, albo w wakacyjnych nastrojach.

Ale też teraz nie ma powodu, by ich chłostać. Zrobili swoje. Przed losowaniem chyba nikt nie przypuszczał, że mamy szansę na ćwierćfinał. Po losowaniu, które nam jakimś cudem wepchnęło do grupy samych przeciętniaków, szanse się pojawiły. I nic więcej. Bo my ciągle byliśmy jedną z najsłabszych drużyn w turnieju.

Franciszek Smuda zebrał grupę piłkarzy, często idąc pod prąd. I choć nie jest święty, powinien zostać. Choćby po to, żeby naprawić wszystkie błędy, które popełnił. Trudno zrozumieć, dlaczego zaciągał drużynie hamulec ręczny w meczach z Grecją i Rosją, nasączając piłkarzy swoim strachem przed porażką. Niepojęte były zmiany w meczu z Czechami. Dlaczego, mając w pamięci świetne wejście Adriana Mierzejewskiego przeciw Rosji, zaczął poprawianie zespołu od eksperymentu z Kamilem Grosickim, w dodatku kosztem Eugena Polanskiego, odkrycia turnieju. A już mówienie po meczu, że ludzie chcieli Grosickiego, więc go mieli, to kompromitacja. Niewyobrażalne jest też, że nikt piłkarzom w przerwie nie powiedział, że Grecja prowadzi z Rosją, iż teraz Czesi muszą wygrać i zacznie się inny mecz.

Można wyliczać dalej: trener dał się przechytrzyć i Fernando Santosowi, i Michalowi Bilkowi, nie znajdując odpowiedzi na zmiany zrobione przez nich w przerwach. Dobrze przygotowywał zespół do meczów, a potem źle nim podczas spotkań zarządzał. Ale mimo wszystko coś polskiej piłce dał przez czas pracy z kadrą, a teraz powinien nam pokazać, że umie wyciągać wnioski. To nie tu są potrzebne zmiany. Niech Smuda zostanie, a prezes PZPN Grzegorz Lato odejdzie.

Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Grzegorz Braun testuje siłę państwa. Czy może więcej i pozostanie bezkarny?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Kazimierz Groblewski: Ktoś powinien mocniej zareagować na antysemityzm Grzegorza Brauna
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne