Przygotowania do urzędowej radości

Szykuje się kolejny wielki sukces naszego rządu. Do Polski może wrócić wrak tupolewa, który 10 kwietnia 2010 roku uległ katastrofie pod Smoleńskiem.

Publikacja: 01.08.2012 20:18

Michał Szułdrzyński

Michał Szułdrzyński

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala Waldemar Kompala

Napięcie rośnie każdego dnia. Do Moskwy leci minister sprawiedliwości, potem prokurator generalny. Po powrocie zapewniają, że robili wszystko, by wrak powrócił. A gdy w czerwcu Donald Tusk rozmawiał z Władimirem Putinem o bijatyce polskich i rosyjskich kibiców, jak napisano w oficjalnym komunikacie, „miał też podkreślić, jak ważne jest dla dobrych relacji obu krajów szybkie sprowadzenia do Polski ze Smoleńska wraku samolotu Tu-154M".

Ostatnio sprawa przyspieszyła. Dowiadujemy się, że już na miejscu są polscy eksperci, dzień później, że najprawdopodobniej szczątki maszyny przyjadą pociągiem. Później znowu przez media odbija się echem kolejny niusik: może jednak wrak zostanie przetransportowany drogą powietrzną. Napięcie będzie z pewnością rosło do ostatniej chwili i być może za kilka, kilkanaście tygodni rzeczywiście tupolew powróci do Polski.

Będzie to bez wątpienia dobra wiadomość. Trudno jednak się oprzeć wrażeniu deja vu. Identycznie wyglądały przygotowania do oddania do użytku autostrady A2. Klęskę - z ambitnych planów drogowych na Euro prawie nic nie zostało - przekuto w sukces: w ostatniej chwili otwarto nie gotowy, lecz „przejezdny odcinek z Łodzi do Warszawy.

Z wypiekami na twarzy cała Polska w ostatnich kilkudziesięciu godzinach przed rozpoczęciem mistrzostw piłkarskich śledziła, jak otwierano kolejne odcinki, jeszcze 7, jeszcze 15, jeszcze 23 kilometry oddane nocą do użytku. I nagle nierealne stało się realne Warszawa została połączona autostradą z Berlinem! Kto pytał, co z kolejnymi drogami, okrzyczany był nienawistnikiem, ponurakiem i pesymistą. Wolno było się tylko cieszyć.

Identycznie może wyglądać sytuacja z tupolewem. Choć sondaże pokazują, że nawet pokaźny procent wyborców PO uważa, iż rząd zaniedbał sporo w relacjach z Rosją przy wyjaśnianiu przyczyn katastrofy, będziemy świadkami wyreżyserowanej akcji piarowskiej pod tytułem: rząd ściągnął wrak do Polski. Nie będzie miejsca na pytania, dlaczego trwało to tyle lat i dlaczego w tej sprawie popełniono tyle błędów, dlaczego pozwoliliśmy Rosjanom, a szczególnie MAK, grać nam na nosie.

I pozwolimy zagrać raz jeszcze. Bo znów się okaże, że guzik do emocji politycznych w Polsce jest na Kremlu. Rosjanie nie oddawali wraku przez dwa i pół roku, bo tak im się podobało. A jak zechcą, to nam go oddadzą. Nic nie będzie zależało od nas, lecz od kaprysu przywódców w Moskwie.

Ale w ogólnej radości, którą ogłosi się urzędowo, nie będzie miejsca na takie wątpliwości.

Napięcie rośnie każdego dnia. Do Moskwy leci minister sprawiedliwości, potem prokurator generalny. Po powrocie zapewniają, że robili wszystko, by wrak powrócił. A gdy w czerwcu Donald Tusk rozmawiał z Władimirem Putinem o bijatyce polskich i rosyjskich kibiców, jak napisano w oficjalnym komunikacie, „miał też podkreślić, jak ważne jest dla dobrych relacji obu krajów szybkie sprowadzenia do Polski ze Smoleńska wraku samolotu Tu-154M".

Ostatnio sprawa przyspieszyła. Dowiadujemy się, że już na miejscu są polscy eksperci, dzień później, że najprawdopodobniej szczątki maszyny przyjadą pociągiem. Później znowu przez media odbija się echem kolejny niusik: może jednak wrak zostanie przetransportowany drogą powietrzną. Napięcie będzie z pewnością rosło do ostatniej chwili i być może za kilka, kilkanaście tygodni rzeczywiście tupolew powróci do Polski.

Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Grzegorz Braun testuje siłę państwa. Czy może więcej i pozostanie bezkarny?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Kazimierz Groblewski: Ktoś powinien mocniej zareagować na antysemityzm Grzegorza Brauna
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne