Pałac Paca od lat stanowiący jedną z większych atrakcji warszawskiej Nocy Muzeów został w tym roku w ostatniej chwili zamknięty. Na zawiedzionych gości nie czekało żadne wyjaśnienie. W portalach można było przeczytać, że minister zdrowia Łukasz Szumowski podjął taką decyzję, obawiając się że w gronie zwiedzających mogą znaleźć się protestujący fizjoterapeuci, którzy po wejściu do pałacu mogą zechcieć pozostać tam na dłużej. Myśląc tymi kategoriami sporo innych placówek powinna być w tę noc zamknięta. Do Muzeum Narodowego za zwiedzających mogli przebrać się przeciwnicy dyrektora, którzy protestowali przeciwko zdjęciu kilku obrazów z Galerii Sztuki Współczesnej, i kwestionowali zasadność sposobu prezentacji dorobku Leonarda Da Vinci, za zwiedzających Pałac Prezydencki mogli przebrać się przeciwnicy prezydentury Andrzeja Dudy, a w kolejce do pięknego Pałacu Potockich Czartoryskich użytkowanego przez resort kultury mogliby się znaleźć przeciwnicy Wicepremiera Piotra Glińskiego, który zresztą nie tylko nie miał oporów udostępnienia pałacu ale sam osobiście po tym pałacu oprowadzał.

Dobrze, że dyrektor Filtrów Lindleya uznawanych nie bez racji za perłę architektury XIX wieku i będących od lat największą atrakcją Nocy Muzeów nie postanowił ich zamknąć słysząc o stale powiększającym się zagrożeniu ze strony uchodźców. A oni przecież mogliby się przebrać za zwiedzających i wnieść do podziemi tego niezwykłego gmachu choroby i drobnoustroje, które skaziłyby wodę dla całej Warszawy. Może pan minister zdrowia zamykając w Noc Muzeów Pałac Paca po prostu bał się talibów, bo w Sali mauretańskiej obecne były kiedyś cytaty z Koranu.