Ba, zgromadzenia te miały identyczne cele: przekonanie członków własnych partii, że liderzy panują nad ugrupowaniami. Miały też przekonać wyborców, że tylko ta partia, a nie inna, zapewni Polsce pomyślność i rozwój. Nawet wystąpienia liderów były dość podobne. Donald Tusk zapewniający, że nie pozwoli ruszyć przywilejów górniczych (finansowanych z naszych kieszeni) niewiele różnił się od Jarosława Kaczyńskiego, który obiecywał wielkie narodowe (czyli opłacane z naszych podatków) programy zatrudnienia, budownictwa mieszkaniowego itp. Szef PiS mówiący o „repolonizacji banków" de facto powtórzył ideę „udomowienia banków" modną w otoczeniu Donalda Tuska dwa lata temu.
Kaczyńskiemu udało się – co było do przewidzenia – odnowić mandat przywódcy. Ale Tuskowi nie udało się pokazać, że PO jest lepsza od PiS. Wybory wewnętrzne nie będą świętem demokracji, skoro główny konkurent premiera (Grzegorz Schetyna) się z nich wycofał. Choć o zakusy autorytarne na ogół oskarża się Kaczyńskiego, jednak to Tusk mówił w sobotę o PO jako o pięści (symbol ten wydaje się raczej mało demokratyczny) i groził wszystkim, którzy krytykują własną partię.
Kaczyński zaś przejął od Platformy retorykę pobudzania aspiracji. Przedstawiając swój plan rządzenia (inna rzecz, czy jest on realny i czy Polskę na niego stać), odwoływał się do dumy i do marzeń Polaków o nowoczesnym i bogatym państwie. Na tym marzeniu zbudowano kiedyś PO. Kaczyński zadał Platformie boleśniejszy cios, niż oskarżenie o kłanianie się Moskwie, Berlinowi czy Brukseli – oskarżył ją mianowicie, że marnuje szanse, które daje nam los. Jednak i u niego zabrzmiała jedna fałszywa nuta – lider PiS dziękował Radiu Maryja i „dziennikarzom niezależnym". Tymczasem Donald Tusk traci w sondażach nie dlatego, że miliony Polaków uwierzyły w krytykę uprawianą przez „media niezależne". Sukcesy PiS wynikają raczej z tego, że partia nauczyła się komunikować z politycznym centrum, skierowała przekaz do bardziej umiarkowanych wyborców. Jeśli PiS stanie się zakładnikiem o. Rydzyka, będzie mógł się pożegnać z marzeniami o powrocie do władzy.
Przed nami kolejna odsłona wojny polsko-polskiej?