Żadne działania policji, funkcjonariuszy państwowych nie uzasadniają brutalności, a jeśli nawet czasem się ona niechcący przytrafi, to nie możne do niej podżegać premier.
— Z bandytami na ulicach, w pociągach, na stadionach trzeba walczyć metodami skutecznymi, co czasami oznacza metody brutalne. Gdy policja używa metod twardych, powinno to być akceptowane także wtedy, gdy te działania będą niekiedy brutalne— zapowiedział premier Tusk odnosząc się do niedzielnej bójki z udziałem pseudokibiców na plaży w Gdyni. I nie to nie było przejęzyczenie. Co gorsze w tony premiera uderzył szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz — "Państwo zrobi wszystko, aby udowodnić, że to ono ma monopol na przemoc".
Prawo, tak, mówimy o prawie, a nie o widzimisię polityków, ministrów, daje władzy prawo stosowania przymusu jako środka zapewniającego jej wykonywanie, ale przymus to nie przemoc. Przemoc to nielegalny przymus. Nie ma też nigdzie w prawie przyzwolenia na brutalność, choćby dotyczyć miała najcięższych przestępców. Wręcz przeciwnie w wielu miejscach prawo nakazuje stosować „przymus" (nie przemoc !) najmniej dolegliwymi środkami.
Na tym szczeblu jak premier czy minister należałoby uważać na słowa, i korzystać z prawników. Zresztą nie trzeba prawnika żeby usłyszeć ich niestosowność najdelikatniej mówią. Nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś potraktował je jako podżeganie do łamania prawa.
Prawdę mówiąc nie wierzę zresztą w to napinanie mięśni. Gdyby na jakimś kąpielisku co i rusz topili się ludzie, albo w jakimś lokalu ciągle dochodziło do bójek - to by je zamknięto. Nie prowokowano by przecież kolejnych nieszczęść. Okołofootbolowa łobuzerka może być jednak spokojna, mecze nawet z kibolskim ryzykiem będą się odbywać. Ten footbolowy folklor to przecież wyjściowy garnitur, image naszego premiera. Czy byłby w stanie odciąć się od niego ? Wątpię. Musiałby powiedzieć, że bawił się przez lata jeśli nie brudnej piaskownicy to obok niej.