I trzeba przyznać, że nawet w obu ostatnich eliminacyjnych meczach mieli sytuacje, których wykorzystanie mogłoby biało-czerwonych przybliżyć do zwycięstw. Ale nieskuteczność po raz kolejny okazała się polską specjalnością.
Coś takiego się dzieje z naszym futbolem, że od czasu awansu do Euro 2008 nie może wyjść z zapaści. Jest coraz gorzej, chociaż wydaje się, że mamy powody do marzeń o sukcesach. Polskie filary Borussii Dortmund – Robert Lewandowski i Jakub Błaszczykowski – to gwiazdy światowego formatu. Jeśli chodzi o rodzime talenty, będąc czterdziestomilionowym narodem mamy chyba potencjał nie mniejszy niż Bośnia i Hercegowina, która właśnie w imponującym stylu wywalczyła sobie mundialowy awans (chociaż, trzeba uczciwie przyznać, nie musiała w swojej grupie konfrontować się z rywalami tej klasy, co Anglia, ale my nawet ze słabą Mołdawią straciliśmy dwa punkty). Do tego dochodzi wciąż żywa tradycja: dwukrotnie byliśmy trzecią drużyną planety, nasze ekipy młodzieżowe zdobywały medale na mistrzostwach Europy i świata w swoich kategoriach wiekowych.
I co? I nic. Chociaż... oto przeczytałem news na stronie PZPN, że Polska pokonała Anglię 16:1. Był to jednak mecz drużyn do lat 12. A przeszłość pokazała, że w naszym kraju młode talenty bynajmniej nie były gwarancją późniejszych sukcesów dorosłej reprezentacji. Tak dużo sobie obiecaliśmy po srebrnych medalistach turnieju olimpijskiego w Barcelonie z roku 1992 (wtedy faktycznie mistrzostw świata drużyn do lat 23) i z dużej chmury zrobił się mały deszcz. Król strzelców tamtej imprezy, Andrzej Juskowiak, nie pojechał potem na żaden turniej mistrzowski, bo biało-czerwoni odpadali w kolejnych rozgrywkach eliminacyjnych.
Lata 90. okazały się epoką depresji polskiego futbolu. Druga dekada XXI wieku jest do nich pod tym względem podobna. Gdzie te zwycięstwa z ubiegłej dekady: z Ukrainą 3:1 w Kijowie, z Norwegią 3:2 w Oslo i 3:0 w Chorzowie, z Walią 2:1 i 3:2 w Cardiff, z Irlandią Północną 3:0 w Belfaście, z Austrią 3:1 w Wiedniu, z Portugalią 2:1 w Chorzowie, z Belgią 1:0 w Brukseli i 2:0 w Chorzowie?
Może więc trzeba po prostu przetrwać ten zły okres i tyle. Ale przecież nie mamy pewności, że on kiedykolwiek minie. Węgrzy, niegdyś światowa futbolowa potęga, nie są w stanie wywalczyć awansu na jakikolwiek turniej mistrzowski od 32 lat.