Uroki cherlawego imperium

Po incydencie przed ambasadą rosyjską Moskwa skarciła nas w iście mocarstwowym stylu, co zresztą typowe dla rządów Władimira Putina, słusznie uznawanych za neoimperialne. Można się oburzać na ambicje Kremla, a można też podejść do nich chłodno, okaże się wówczas, że w dłuższej perspektywie moskiewskie nadęcie jest groźniejsze dla samych Rosjan niż dla Polaków.

Publikacja: 15.11.2013 18:23

Uroki cherlawego imperium

Rosja, brnąc w imperializm, wybiera ślepą uliczkę. Pogrąża się bowiem finansowo i dodatkowo antagonizuje społeczność międzynarodową. Można nawet zaryzykować tezę, że postawa neoimperialna prowadzi do uwiądu jej wpływów w świecie, a miała przecież skutkować czymś wręcz przeciwnym.

1

Kreml domagał się w tonie ultymatywnym zadośćuczynienia za szkody spowodowane 11 listopada w ambasadzie Federacji ukarania winnych oraz oficjalnych przeprosin. Zabrzmiało groźnie. Postulaty te mają nawet uzasadnienie w prawie międzynarodowym i powinny zostać spełnione, gdyby nie ich arogancki ton. To są żądania, a nie zrozumiałe oczekiwania. Tak właśnie zachowuje się mocarstwo rozdrażnione postępkami krnąbrnego sąsiada. Imperium jednak powinno dysponować środkami, by wymusić spełnienie żądań, Rosja zaś ma głównie ostre słowa, a jeśli już jakieś narzędzia – to raczej scyzoryk niż siekierę.

Neoimperializm jest dziecięciem smuty, w jakiej Federacja pogrążyła się po upadku Związku Radzieckiego. Prezydentura Borysa Jelcyna bywa niekiedy uznawana za okres liberalizmu i próbę budowy normalnego państwa europejskiego. Błąd. „Liberalizm” był jedynie maską chaosu, który zaowocował zaawansowaną kleptokracją. Jelcyn ani przez moment nie był europejskim przywódcą, budował – choć nieudolnie – podwaliny systemu autorytarnego, który wprowadził dopiero Putin.

Celem neoimperializmu jest zakreślenie rosyjskiej strefy wpływów oraz wywindowanie statusu międzynarodowego Moskwy. Nie może być mowy o żadnej europeizacji Rosji. To nie kraj jak inne, ale osobna cywilizacja, istnieją zatem Europa i Rosja – równoważni gracze, a nie Rosja w szerzej rozumianej Europie.

2

Mocarstwowość kosztuje więcej, niż przynosi zysków. Zrozumieli to Brytyjczycy, zmieniając swoje imperium w strefę mniej lub bardziej wolnego handlu. Putinowska Rosja nie chce iść tą drogą. Na liście jej zobowiązań imperialnych są dotacje dla Białorusi, Abchazji i Osetii Południowej, Kaukazu Północnego (już wewnątrz Rosji), preferencyjne ceny gazu i ropy dla niemal całej Wspólnoty Niepodległych Państw, choć od paru lat Kreml próbuje je urynkawiać, utrzymywanie floty na Morzu Śródziemnym, sponsorowanie reżimu syryjskiego, odbudowa armii ponad aktualne potrzeby (coraz sprawniejszej, trzeba przyznać) itd.

Tymczasem perspektywy gospodarcze Rosji nie wyglądają dobrze. Wzrost produktu krajowego brutto rok do roku to ledwie 1,2 proc., produkcji przemysłowej – nieco ponad 0 proc. Zyski ze sprzedaży ropy i gazu są pompowane w sektor publiczny zamiast w innowacyjność czy wzrost efektywności przemysłu i usług.

Firmy rosyjskie wolą odkładać pieniądze na kontach lub transferować je za granicę niż inwestować, 43 proc. z nich nie ma zamiaru zwiększać nakładów inwestycyjnych, a 33 proc. chce je wręcz zmniejszać (dane za „The Economist”).

Przez pierwsze trzy kwartały W 2013 r. z kraju wypłynęło już prawie 50 mld dolarów, maleją wpływy budżetowe, a trzeba pamiętać, że Rosja nie ma możliwości kredytowania swojej polityki globalnej na wzór Stanów Zjednoczonych, wypuszczając pożądane przez wszystkich obligacje państwowe. Rubel nie jest wszak walutą rezerwową świata.
Krytyk powie, że podobne dane można podać także dla kilku państw Unii Europejskiej, owszem – podstawowa różnica polega jednak na tym, że nie prowadzą one polityki imperialnej, a Moskwa tak.

3

Rosji nie stać na neoimperializm, prędzej czy później słono zań zapłaci. Co innego jednak, gdyby zwarła szeregi, odcięła finansową kroplówkę dla bliskiej zagranicy, zrezygnowała z bezpośredniej kontroli Kaukazu i postawiła na budowę państwa narodowego opartego na zreformowanej gospodarce. Postuluje to zresztą nacjonalistyczna, antyputinowska opozycja, czyli jedyna, jaka ma w Rosji znaczenie.

Mielibyśmy wówczas na wschodniej granicy mocnego gracza umocowanego w Europie. Znacznie trudniej byłoby Polsce mobilizować przeciw niemu unijnych partnerów, blokować rosyjskie inwestycje w nasz przemysł, choć zapewne nie byłoby to państwo liberalne, a nacjonalistyczne. Cherlawe imperium ma swoje „zalety”, główna z nich to jego iluzoryczność.

Rosja, brnąc w imperializm, wybiera ślepą uliczkę. Pogrąża się bowiem finansowo i dodatkowo antagonizuje społeczność międzynarodową. Można nawet zaryzykować tezę, że postawa neoimperialna prowadzi do uwiądu jej wpływów w świecie, a miała przecież skutkować czymś wręcz przeciwnym.

Kreml domagał się w tonie ultymatywnym zadośćuczynienia za szkody spowodowane 11 listopada w ambasadzie Federacji ukarania winnych oraz oficjalnych przeprosin. Zabrzmiało groźnie. Postulaty te mają nawet uzasadnienie w prawie międzynarodowym i powinny zostać spełnione, gdyby nie ich arogancki ton. To są żądania, a nie zrozumiałe oczekiwania. Tak właśnie zachowuje się mocarstwo rozdrażnione postępkami krnąbrnego sąsiada. Imperium jednak powinno dysponować środkami, by wymusić spełnienie żądań, Rosja zaś ma głównie ostre słowa, a jeśli już jakieś narzędzia – to raczej scyzoryk niż siekierę.

Komentarze
Bogusław Chrabota: Tusk zdecydował ws. TVN i Polsatu. Woluntaryzm czy konieczność
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Artur Bartkiewicz: TVN i Polsat na liście firm strategicznych, czyli świat już nie będzie taki sam
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Być sigmą – czemó młodzi wymyślają takie słówka?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Kurs na gospodarczy patriotyzm i przeciw globalizacji. Pożegnanie Rafała Trzaskowskiego z liberalizmem
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Komentarze
Dlaczego Mercosur jest gospodarczą i geopolityczną szansą dla Unii Europejskiej