Nasze państwo jest zwrócone do nich plecami. Efekt? Ponad 1,5 mln przedsiębiorczych, pełnych werwy, pracowitych ludzi wybrało inne zielone wyspy. Zamiast pracować dla Polski, budują dobrobyt Wielkiej Brytanii, Irlandii czy Niemiec.
Nie potrzeba wielkich kwerend, by przekonać się, jak bardzo dyskryminujemy młodych. Na rodziny wydajemy niespełna 2 proc. PKB, na emerytury i renty ponad 11 proc. naszego bogactwa. Co trzeci dorosły Polak jest emerytem lub rencistą otrzymującym pieniądze od pracujących. A wielu z nich mogłoby i powinno pracować.
Kto jest w Polsce najuboższy? Rodziny wychowujące dzieci. Wśród jakich osób najwyższe jest bezrobocie? Młodych. Dlaczego państwo opodatkowuje dochód, który nie wystarcza nawet na fizyczne przeżycie, a dotyczy to najczęściej młodych, którzy zarabiają najmniej? Dlaczego rząd konserwuje Kartę nauczyciela, która wycina z rynku młodych pedagogów i skazuje rodziców na konieczność wykupywania korepetycji i brak miejsc w przedszkolach? Dlaczego w Polsce ogromna rzesza młodych „gniazduje" w domach z rodzicami, zamiast się usamodzielniać?
Te pytania można mnożyć. Odpowiedzi na nie wskazują, że młodzi i ich dzieci płacą najwyższą cenę polskiej transformacji. Nie zdumiewają zatem opisywane dzisiaj przez „Rzeczpospolitą" ich deklaracje mówiące o zniechęceniu i poczuciu beznadziei.
Trudno zrozumieć taki sposób prowadzenia polityki. Straty w postaci wyjazdów z kraju oraz tego, że młodzi nie decydują się na potomstwo, już dzisiaj są trudne do odrobienia. Jeśli taka sytuacja potrwa dłużej, trudno nawet przewidzieć, jaka czeka nas katastrofa.