1.
Kilka lat temu leciałem na wakacje do USA. Na lotnisku w Los Angeles zostałem zatrzymany przez oficera służby granicznej, który po obejrzeniu mojej wizy w paszporcie zaczął podejrzewać, że jest podrobiona. Spędziłem dwie godziny w kolejce do jego przełożonej, która po krótkiej, bardzo miłej rozmowie wbiła mi stempel i wpuściła do USA.
Za mną w kolejce stało dwóch Norwegów. Z jakiegoś powodu ich dokumenty (wiz nie potrzebowali) też się nie spodobały oficerom na granicy. Byli wściekli, po angielsku głośno narzekali, że są skandalicznie traktowani. Powiedziałem im, żeby byli nieco grzeczniejsi, bo wściekłością nic nie zdziałają. Prychnęli, machnęli ręką. Tuż po mnie zaczęli krzyczeć na ową przełożoną. Ta spokojnie patrząc im w oczy powiedziała, że odmawia im prawa wjazdu do USA i odesłała ich do domu.
Prawda jest taka, że Polacy nie są ani lepiej, ani gorzej traktowani na granicy USA od innych przyjezdnych. Sama procedura nie jest miła, bo niemiło jest być odpytywanym. Ale przechodzą przez to wszyscy. Tak, zdarzają się tu niemili i aroganccy oficerowie. Radzę jednak spytać przybyszy z krajów b. ZSRR, czy nie spotykają takich oficerów również na polskiej granicy.