W 1998 roku dzień 25 czerwca nie wypadł tak jak dziś w środę, lecz w czwartek. Komendant główny policji Marek Papała miał odebrać z Dworca Centralnego matkę, jednak pociąg się spóźniał i postanowił zajechać daewoo espero pod swój dom. Około godz. 22 ktoś strzelił mu na parkingu w głowę z pistoletu z tłumikiem.
To był początek najbardziej kompromitującego śledztwa w najnowszej historii polskich organów ścigania. Rozpatrywano kilkanaście wersji wydarzeń, przesłuchano 400 świadków, a agenci UOP, ABW i prokuratorzy pracowali nawet w USA, Szwecji, Austrii i w Niemczech. Zaangażowanie tak dużych środków okazało się wyrzuceniem pieniędzy w błoto.
Początkowo podejrzanych było trzech: biznesmeni Ryszard Bogucki i Edward Mazur oraz gangster Andrzej Z. ps. Słowik. Z zabójstwem wiązały ich zeznania płatnego zabójcy Artura Zirajewskiego, który w niewyjaśnionych okolicznościach zmarł w 2010 roku więzieniu. Badanie tego wątku skończyło się upokarzającą dla ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry wizytą w USA w 2007 roku, który próbował wydeptać ekstradycję Mazura.
W 2013 roku Ryszard Bogucki i Andrzej Z. zostali uniewinnieni, a prokuratura z Łodzi, która prowadzi konkurencyjne śledztwo wobec kolegów ze stolicy, zaczęła intensywnie badać inną hipotezę. Jej zdaniem byłego komendanta zamordował Igor Ł. ps. Patyk podczas napadu rabunkowego, próbując ukraść jego samochód. Szkopuł w tym, że choć specjalizował się w kradzieży luksusowych aut, tym razem miał pokusić się o espero, a w dodatku zdaniem świadków nigdy nie posługiwał się on bronią.
"Państwo polskie praktycznie nie istnieje" – oświadczył w restauracji Sowa & Przyjaciele Bartłomiej Sienkiewicz, a w odniesieniu do śledztwa w sprawie Papały trudno się z nim nie zgodzić. Prawdziwości tej tezy dowodzi też blamaż w redakcji "Wprost", od którego prokuratura rozpoczęła śledztwo w sprawie taśm.