Oficjalnie droga do porozumienia na prawicy jest ciągle otwarta. Jednak w prywatnych rozmowach politycy Solidarnej Polski i Polski Razem nie wierzą w możliwość porozumienia się z PiS przed jesiennymi wyborami samorządowymi, ani nawet przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi. Sądzą, że dopiero te wybory, w których PiS nie będzie miało dobrego kandydata, a więc przegra je z kretesem, uświadomią Jarosławowi Kaczyńskiemu, że porozumienie z mniejszymi ugrupowaniami jest bardziej potrzebne PiS-owi niż partiom Zbigniewa Ziobry i Jarosława Gowina. A to miałoby skłonić prezesa PiS do podmiotowego potraktowania tych partnerów, do czego nie doszło przy pierwszej próbie porozumienia.

Prawica nie chce wyciągnąć wniosków z doświadczeń lewicy w tym względzie. A jest z czego czerpać. SLD od dekady udowadnia innym ugrupowaniom lewicowym, że jest najsilniejszą partią po lewej stronie sceny politycznej. Za każdym razem gdy przed kolejnymi wyborami nie dochodzi na lewicy do porozumienia można usłyszeć od polityków SLD, że wybory pokażą kto rozdaje karty, a od mniejszych ugrupowań, że to SLD ma więcej do stracenia niż oni. Jedni i drudzy mają rację ale fakt, że jest to potwierdzane w kolejnych wyborach nikomu nie przynosi korzyści. Co więcej, ten spór nigdy się nie kończy. Gdy SLD pokona jednych przeciwników na lewicy, zaraz pojawiają się następni i tak się to kręci od lat, a notowania całej lewicy spadają.

Prawica jest na najlepszej drodze żeby wejść w ten sam schemat. PiS pokonało w eurowyborach wyborach partie Ziobry i Gowina. Udowodniło że jest główną siłą na prawicy. Ale małe partie pokazały, że mają swoich wyborców bez których PiS-owi trudno będzie zdobyć wymarzoną przewagę w parlamencie i przejąć władzę. Obie strony najwyraźniej doszły jednak do wniosku, że jedne wybory to za mało. Trzeba się jeszcze spróbować w wyborach samorządowych, a później w prezydenckich i dopiero wtedy będzie można usiąść do poważnych rozmów o porozumieniu na prawicy. Jednak z doświadczeń lewicy wynika, że gdy nie ma woli obu stron do kompromisu, to do porozumienia nigdy nie dochodzi. Niezależnie od wyniku wyborów.