Orędzia prezydenta USA to doroczny popis oratorski mieszkańca Białego Domu. Barack Obama jest mówcą doskonałym, najlepszym od czasów Ronalda Reagana, a może najlepszym od czasów aż Johna F. Kennedy'ego.
W tym roku Obama przemawiał w Kongresie po raz ostatni. To znaczy będzie przemawiał jeszcze w przyszłym roku, ale prawda jest taka, że w przyszłym roku o tej porze politycy Partii Demokratycznej i Republikańskiej będą w środku walki o nominację na kandydata na prezydenta i Barackiem Obamą będą się już interesować tylko historycy.
Prezydent to doskonale rozumie. Wie, że ma jeszcze kilka, góra kilkanaście miesięcy, by coś osiągnąć. Nie mówimy oczywiście o sytuacjach nadzwyczajnych, bo te mogą się zdarzyć na godzinę przed oddaniem władzy, ale o planach i zamierzeniach.
Barack Obama mówił więc w orędziu o planach dla swego następcy. O podatkach, edukacji, infrastrukturze i odbudowie klasy średniej. To są wszystko cele już nie dla niego, ale dla prezydenta, który będzie po nim.