Takie rozwiązania zawiera projekt obszernej noweli prawa autorskiego, autorstwa ministra kultury i dziedzictwa narodowego. We wtorek przyjął ją rząd.
Jest to poprzedzona szeroką dyskusją próba pogodzenia praw twórców i licznych wyjątków pozwalających na bezpłatne korzystanie z utworów, z tzw. dozwolonym użytkiem utworów.
Dostęp i zapłata
Uregulowane ma być wreszcie korzystanie z tzw. dzieł osieroconych, do których autorskie prawa majątkowe nie wygasły, a nie można dotrzeć do ich właścicieli. To ogromne zasoby, tylko Biblioteka Narodowa ma ok. 300 tys. takich jednostek, a Filmoteka Narodowa 300 przedwojennych filmów. Dostęp do nich jest praktycznie niemożliwy. Zmiana polegać ma na tym, że osoba czy firma, która chce je wykorzystać, będzie mogła wykupić licencję. W razie odnalezienia twórcy wynagrodzenie trafi do jego rąk.
Rozszerzona będzie licencja dla „instytucji oświatowych" na korzystanie z utworów w celach edukacyjnych i informacyjnych, pod warunkiem że służą zilustrowaniu nauczania lub badań, wykorzystanie jest niekomercyjne i podane jest nazwisko twórcy oraz źródło utworu.
Projekt przewiduje tzw. użytek incydentalny, gdy np. obraz czy fragment muzyki stał się elementem filmiku później opublikowanego np. w internecie.