Gdzie jest złoto, które Rosja skradła Rumunii? Moskwa przetrzymuje je już ponad sto lat

Parlament Europejski domaga się od Kremla, by zwrócił w końcu Bukaresztowi ponad 90 ton złota zagrabionego ponad sto lat temu.

Publikacja: 16.03.2024 20:14

Produkcja złota w zakładach Krastsvetmet w Krasnojarsku. Obecnie rosyjscy dziennikarze szacują, że z

Produkcja złota w zakładach Krastsvetmet w Krasnojarsku. Obecnie rosyjscy dziennikarze szacują, że złoto zabrane Rumunii jest warte ok. 6,3 mld dolarów.

Foto: Alexander Manzyuk / Anadolu Agency/ABACAPRESS.COM

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 752

„Parlament wzywa Rosję by w pełni zwróciła Rumunii pozostałą część skarbu narodowego Rumunii, wysłanego do Rosji na przechowanie w latach 1916 i 1917” – głosi rezolucja. „W odpowiedzi można im tylko powiedzieć: idźcie w …” – odpisał PE Dmitrij Miedwiediew, były premier i prezydent Rosji.

Dziesiątki ton wywiezionego złota

W czasie pierwszej wojny światowej Rumunia w 1916 roku wystąpiła po stronie Ententy (jako sojusznik Rosji). Ale pod naciskiem wojsk niemieckich, austro-węgierskich i bułgarskich w grudniu 1916 roku padła ich stolica, a Rumuni musieli cofać się do Mołdawii, której część znajdowała się w owym czasie w granicach ich kraju.

Czytaj więcej

Belgia istnieje tylko dzięki Rosji? Nowe historyczne rewelacje Władimira Putina

By uchronić skarb narodowy (nie tylko 91,5 tony czystego złota, złote monety ale również królewskie kosztowności i obrazy oraz archiwa państwowe) Bukareszt postanowił wysłać go na przechowanie do swego jedynego sojusznika, z którym miał granicę lądową. Chciał uchronić skarb od wpadnięcia w ręce wrogich żołnierzy. Dwoma transportami, liczącymi w sumie 40 wagonów, przewieziono go do na przechowanie Państwowemu Bankowi Imperium Rosyjskiego w Moskwie. I już Rumuni go nie zobaczyli.

Wędrujące tony kruszcu

Europarlament wypomniał Moskwie, że jest następcą prawnym zarówno ZSRR, jak i carskiej Rosji, a „pomimo prawnie obowiązującej umowy” i kilku prób negocjacji, po zakończeniu wojny złoto nie zostało zwrócone. W 1938 i w 1956 roku Kreml oddał Bukaresztowi tylko część – najpierw niektóre archiwa, a potem część obrazów oraz tzw. skarb z Pietroasele (znalezisko złotych wyrobów Gotów). Ale zapasów złota Rosja nie oddała.

Czytaj więcej

Krwią płynący Donbas. Moskwa od 300 lat usiłuje zmienić historię

Historycy w Rosji twierdzą, że nie za bardzo wiedzą, co się stało ze złotem. Podobno po bolszewickim przewrocie zostało przez zwycięzców wysłane do Kazania, a tam – wraz z częścią tzw. złota carskiego – wpadło w ręce żołnierzy admirała Aleksandra Kołczaka. Po rozbiciu jego armii znów część złota nie została odnaleziona. Jedna z legend głosi, że przejął je jeden z dowódców rosyjskich, „Szalony Baron” Roman von Ungern, który ogłosił się władcą Mongolii. Tam też miał je ukryć. Obecnie rosyjscy historycy przyznają jednie, że „rumuńskie złoto krążyło po kraju i nie można ustalić, gdzie jest”.

Rosja uznaje rumuńskie roszczenia

Niezależnie od legend i mitów, w 2003 roku, przy podpisaniu rosyjsko-rumuńskiej umowy o współpracy (ze strony Moskwy podpisał ją Władimir Putin) powołano Wspólną Społeczną Komisję Historyków, która zająć się miała problemami historycznymi w stosunkach obu krajów, m.in. rumuńskim złotem. W ciągu piętnastu lat komisja zebrała się tylko pięć razy, ale w jej protokołach, podpisywanych na koniec każdego spotkania, znajduje się uznanie przez Rosję prawa Rumunii do złota, a także uznanie, że dokumenty przedstawione w tej sprawie przez Bukareszt są autentyczne.

Ale złota nie oddała.

Rosyjski ambasador i jego wyskok

Ostatni raz afera z nim wybuchła na dwa tygodnie przed rosyjskim atakiem na Ukrainę, po tym jak rosyjski ambasador w Bukareszcie publicznie oświadczył, że „w stosunkach dwustronnych nie ma już takiego problemu jak rumuńskie złoto”.

Z tego powodu został wezwany do rumuńskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, gdzie wyjaśniono mu, że nic nie zostało załatwione, a pretensje strony rumuńskiej oceniono na 5 mld dolarów (wg ówczesnego kursu złota i dolara). Obecnie rosyjscy dziennikarze szacują, że zabrane złoto jest warte ok. 6,3 mld dolarów.

W odpowiedzi Kreml obrzuca wyzwiskami

– Co może być lepszym dowodem na to, że niezależnie od politycznych reżimów rządzących Rosją jej sposób działania się nie zmienia – mówiła w czasie debaty w Parlamencie Europejskim rumuńska deputowana Rovana Plumb. Inni przedstawiciele Rumunii proponowali, by w tej sytuacji Kreml zapłacił też procenty od wartości złota – za ponad sto lat, gdy go używał, np. w operacjach bankowych. Zastanawiali się też, czy Bukareszt nie powinien otrzymać rekompensaty z rosyjskich aktywów, zamrożonych na Zachodzie po inwazji na Ukrainę.

Czytaj więcej

Wielbią Stalina: mężczyźni po 60., bez wyższego wykształcenia

W odpowiedzi rosyjskie MSZ nazwało Parlament Europejski „gotowym do każdej antyrosyjskiej dezinformacji”. Zasłużony Prawnik Rosji (oficjalny tytuł nadawany przez Kreml) Iwan Sołowiew powiedział, że „rumuński lud nie ma z tymi środkami (płatniczymi) nic wspólnego”.

Były zmiennik Putina na Kremlu Dmitrij Miedwiediew oświadczył zaś, że Rumuni to nie naród lecz „styl życia”, a europejscy przywódcy są „idiotami, słabeuszami i miernotami”.

„Parlament wzywa Rosję by w pełni zwróciła Rumunii pozostałą część skarbu narodowego Rumunii, wysłanego do Rosji na przechowanie w latach 1916 i 1917” – głosi rezolucja. „W odpowiedzi można im tylko powiedzieć: idźcie w …” – odpisał PE Dmitrij Miedwiediew, były premier i prezydent Rosji.

Dziesiątki ton wywiezionego złota

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790