Zakupy już nie będą tak proste. Amazon zaczyna kończyć z darmowymi zwrotami

Amazon, podobnie jak wielu innych gigantów e-handlu, przez lata budował swój biznes także na możliwości darmowych zwrotów. Ale teraz klienci będą musieli sięgnąć głębiej do kieszeni.

Publikacja: 13.04.2023 13:05

Zakupy już nie będą tak proste. Amazon zaczyna kończyć z darmowymi zwrotami

Foto: Adobestock

Konsumenci w USA przyzwyczaili się przez lata do tego, że zakupy w sieci są nie tylko szybkie i łatwe, ale także bez większego ryzyka. Giganci e-handlu prowadzili bowiem politykę darmowych zwrotów, umożliwiając tym samym łatwą rezygnację z nadmiarowych rzeczy, czy wręcz przymierzanie w domu. Te czasy wyraźnie jednak się kończą – Amazon dołącza bowiem do grona tych e-detalistów, którzy pobierają opłaty za zwroty. To duży przełom, choć opłata będzie na razie, w porównaniu do konkurentów, śmiesznie niska.

Koncern zacznie pobierać opłatę w wysokości 1 dolara w przypadku zwrotu do punktów UPS, w przypadku gdy w pobliżu adresu dostawy znajdują się sklepy Whole Foods, Amazon Fresh lub Kohl’s. To nie przypadek, że właśnie na takich warunkach zwrot będzie płatny – Whole Foods i Amazon Fresh należą bezpośrednio do Amazona, a z Kohl’s koncern ma umowę partnerską. Innymi słowy mówiąc – zwrot do łatwo dostępnych punktów UPS będzie wiązał się z opłatą.

Czytaj więcej

Dobre czasy dla sprzedawców online się skończyły

Opłata, w dodatku warunkowa, jest niewielka w porównaniu do tych pobieranych przez innych detalistów przy zakupach przez internet. W USA całkiem normalna jest już opłata w wysokości 7 dolarów. Do tego detaliści mocno zaostrzyli warunki, na których można dokonać zwrotów. Jednak wprowadzenie tej opłaty przez Amazon to krok w tym samym kierunku, co te wykonane przez innych detalistów – chodzi o ograniczenie coraz bardziej kłopotliwych zwrotów. Według danych National Retail Federation cytowanych przez CNN, klienci w USA zwrócili około 17 procent wszystkich zakupionych towarów.

Skala zwrotów jest więc duża i, jak się okazuje, kosztowna. Z danych NRF wynika, że na każdy miliard dolarów sprzedaży sprzedawcy ponoszą 165 milionów dolarów kosztów zwrotu. W tych opłatach znajdują się koszty wysyłki zwrotnej, przepakowywania produktów oraz obniżania ich cen. Oraz, co też jest bardzo częste, utylizacji zwróconych produktów, bo często dla sprzedawców najbardziej opłaca się je po prostu zniszczyć niż wystawić ponownie do sprzedaży.

Nieśmiałe na razie wprowadzanie opłat za zwroty przez Amazon nie jest jedynym działaniem podjętym przez ten koncern w celu ograniczenia zwrotów. Na swojej stronie zaczął on dodawać oznaczenie dla tych produktów, które często są przez klientów zwracane. Oznaczenie trafia na strony tych towarów, które - jak zdradził rzecznik Amazona - mają „znacznie wyższe wskaźniki zwrotu dla swojej kategorii”.

Sądząc z informacji na stronie Amazon.com, na razie pozostałe zasady zwrotów nie ulegają zmianie, także dla klientów z Polski czy z Europy na razie nic się nie zmienia. Ale kierunek wyznaczany przez konkurencję jest jasny – darmowe zwroty się kończą.

Konsumenci w USA przyzwyczaili się przez lata do tego, że zakupy w sieci są nie tylko szybkie i łatwe, ale także bez większego ryzyka. Giganci e-handlu prowadzili bowiem politykę darmowych zwrotów, umożliwiając tym samym łatwą rezygnację z nadmiarowych rzeczy, czy wręcz przymierzanie w domu. Te czasy wyraźnie jednak się kończą – Amazon dołącza bowiem do grona tych e-detalistów, którzy pobierają opłaty za zwroty. To duży przełom, choć opłata będzie na razie, w porównaniu do konkurentów, śmiesznie niska.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Handel
Żabka szuka franczyzobiorców na ukraińskich portalach
Handel
Brexit uderza w import żywności. Brytyjczycy narzekają na nowe przepisy
Handel
Kanadyjski rząd chce ściągnąć dyskonty. Na liście właściciele Biedronki i Lidla
Handel
VAT uderzył, ceny rosną już mocniej niż w marcu
Handel
Francja: Shrinkflacja to oszustwo. Rząd z tym kończy