Słabe święta dla biznesu. Polacy wydadzą mniej nawet na prezenty dla dzieci

Sektor winiarski czy odzieżowy mówi o spowolnieniu popytu, a przez rosnące ceny spadki sprzedaży stają się realnym scenariuszem. Ponad 60 proc. Polaków oszczędza nawet na upominkach dla dzieci.

Publikacja: 01.12.2022 21:02

Ponad połowa Polaków chce kupić prezenty na promocjach. Wcześniej robił tak tylko co trzeci

Ponad połowa Polaków chce kupić prezenty na promocjach. Wcześniej robił tak tylko co trzeci

Foto: Adobe Stock

Czwarty kwartał to zawsze istne święto konsumpcji, dla wielu sektorów to absolutnie kluczowy okres w roku, a sam grudzień generuje obroty na poziomie dwóch czy trzech innych miesięcy. Niestety, kolejne sektory wskazują, że w tym roku może to wyglądać inaczej.

Ponad 60 proc. Polaków chce mniej wydać na prezenty dla dzieci. 54,5 proc. kupi je zaś głównie na promocjach – wynika z badania UCE Research dla Grupy SkipWish, które „Rzeczpospolita” poznała jako pierwsza.

Czytaj więcej

Sklepy odzieżowe znów ze spadkami sprzedaży

– Na podobnie postawione pytanie rok i dwa lata temu niecałe 30 proc. Polaków odpowiadało, że kupi prezenty w promocjach. Widać więc różnicę, ale sklepy, podobnie jak konsumenci, odczuwają wysoką inflację i muszą z pewnych kwestii rezygnować – mówi Maciej Tygielski, współautor badania, ekspert rynku z Grupy SkipWish. – Kto będzie chciał kupić prezenty po obniżkach, na pewno to zrobi, tylko z nieco większym wysiłkiem niż rok czy dwa lata temu – dodaje.

42,6 proc. ankietowanych zaoszczędzi, przeznaczając na zakup prezentów mniej niż rok temu. 34 proc. poszuka podarunków w tańszych kategoriach, a 26,8 proc. zmniejszy ilość upominków. 11,9 proc. respondentów spróbuje coś zrobić we własnym zakresie, a 8,5 proc. kupi używane produkty.

Promocje receptą

Coraz mocniej spowolnienie odczuwa również choćby branża winiarska. – Znacząco wzrosły ceny surowców i opakowań – w ciągu roku o 75 proc. Z drugiej strony konsumenci nie tylko nie chcą płacić więcej za zakupy, ale obniżają wydatki na jedzenie i przyjemności. W ten sposób rośnie obustronna presja na producentów, którzy w dużej mierze ponoszą koszty obecnej sytuacji – mówi Jakub Nowak, prezes firmy JNT Group. – W związku ze zniszczeniem hut w Ukrainie trudna sytuacja panuje na rynku opakowań szklanych. Jeszcze do niedawna mogliśmy zamówić odpowiednią liczbę butelek, które były do nas dostarczane planowo np. co dwa tygodnie. Obecnie musimy je odebrać jednorazowo i zapłacić więcej, a potem zmagazynować, co generuje dodatkowe koszty – wyjaśnia Jakub Nowak.

Czytaj więcej

Inflacja spadła pierwszy raz od lutego. Dane GUS poniżej najniższych szacunków

Kolejnym wyzwaniem są ostre wahania kursów walut. – Ogromne zamieszane wywołała skokowa zmiana kursu dolara do euro i złotówki. W krajach Ameryki Południowej wszystkie rozliczenia prowadziliśmy w dolarach, bo cena tej waluty była dla nas korzystna – mówi Paweł Gąsiorek, prezes Domu Wina. – Teraz, gdy dolar kosztuje więcej niż euro, nastąpił nieproporcjonalny wzrost kosztu tych win. Huśtawka walutowa to jeden wielki ból głowy – dodaje.

W efekcie konsumenci muszą rezygnować z niektórych wydatków, aby pokryć te, z których nie mogą, jak żywność czy utrzymanie domu lub mieszkania. – Konsumenci chętniej sięgają po produkty w niższej cenie, przy czym jednocześnie zwracają uwagę na jakość wina. Przy bardzo dynamicznie rosnących cenach surowców i opakowań oczekiwania konsumentów stanowią duże wyzwanie dla producentów – mówi Jakub Nowak.

Według danych NielsenIQ w ciągu ostatnich 12 miesięcy Polacy wydali na wino ponad 4 mld zł, czyli o 4,9 proc. więcej niż rok wcześniej. To efekt wzrostu cen, bo ilościowo rynek się skurczył o 0,9 proc. Wina musujące rosną, ale spokojne spadają o 4 proc.

Lepiej już było

Problem widać na całym rynku. Jak podaje GfK Polonia, po dziewięciu miesiącach 2022 r. wartość dóbr spożywczych zakupionych przez polskie gospodarstwa domowe wzrosła o 10,3 proc. i był to efekt wzrostu cen. W tym samym czasie wielkość zakupów skurczyła się o 2 proc. – Kupujemy już mniej, ograniczając wydatki, ale płacimy więcej – mówi Szymon Mordasiewicz, dyrektor komercyjny Panelu Gospodarstw Domowych GfK Polonia.

Czytaj więcej

Tyrowicz: W Polsce teza o „putinflacji” nie pasuje do danych

Producenci zmagają się z ogromną presją. – Po ustabilizowaniu się ceny kawy obserwujemy znaczący wzrost cen innych surowców, jak żelatyny czy zboża, oraz rosnące ceny opakowań. I to właśnie dlatego kategorie produktowe są dotknięte wzrostem cen w różnym stopniu i w różnych okresach – mówi Rafał Wróblewski, członek zarządu i dyrektor sprzedaży w Nestlé Polska. – Robimy wszystko, aby w jak najmniejszym stopniu przenosić te zwyżki na odbiorcę końcowego – w tym celu m.in. rezygnujemy z wydatków, które nie są niezbędne, racjonalizujemy nasze portfolio, a część kosztów inflacyjnych po prostu sami absorbujemy – dodaje.

Dotyczy to również dóbr trwałych, ilościowo kurczy się już rynek AGD – w skali miesiąca nawet do 10 proc. Także branża odzieżowa widzi problemy.

– Już od września obserwujemy ochłodzenie popytu konsumenckiego, na ten moment nie jest ono jednak znaczące w porównaniu z rokiem poprzednim. Nie mam wątpliwości, że wszyscy w branży zadajemy sobie pytania, jak obecna sytuacja rynkowa i warunki makroekonomiczne będą wpływać na zachowania kupujących w kolejnych miesiącach – mówi Janusz Płocica, prezes VRG, właściciela marek Vistula, Wólczanka czy W.Kruk. – Musimy mieć świadomość, że dla rzesz konsumentów takie otoczenie ekonomiczne to sytuacja kompletnie nowa. Młodsze pokolenia mogą w ogóle nie pamiętać, jak żyło się w czasach wysokiej inflacji, i dopiero się tego uczą – dodaje.

– Jesteśmy świadomi zagrożeń wynikających z obecnej sytuacji gospodarczej i bacznie przyglądamy się rynkowi, aby być gotowym na dostosowanie oferty do zmieniających się potrzeb konsumentów – mówi Monika Siarkowska, rzecznik Oponeo. Do tej pory nie zauważyliśmy na polskim rynku spadku popytu na opony. Jesteśmy po dobrych tygodniach sprzedażowych dla rynku ze względu na opady śniegu, które miały miejsce niedawno, jednak to grudzień pokaże nam, jak zamknie się najważniejszy dla nas czwarty kwartał – dodaje.

Opinia dla „Rz"
Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes LPP

Tegoroczne podwyżki cen były dość niskie ze względu na wyprzedaż wiosenno-letnich partii towaru pierwotnie przeznaczonego na rynek rosyjski, który opuściliśmy po wybuchu wojny w Ukrainie. To również efekt coraz większego udziału w naszym portfolio marki Sinsay obniżającej średnią marżę brutto. Pomimo koniecznych podwyżek cen odzieży nadal będziemy się starać, aby nasze produkty na tle rynku były wciąż wyceniane atrakcyjne dla klientów. Faktem jest natomiast, że im bardziej na wschód, tym klienci są bardziej wrażliwi cenowo. Na ile ich nastroje wpłyną na poziom sprzedaży w naszym sektorze, ciężko jest prognozować. Niemniej pewnym jest, że przed nami spowolnienie gospodarcze, którego skali nikt nie jest w stanie przewidzieć. 

Czwarty kwartał to zawsze istne święto konsumpcji, dla wielu sektorów to absolutnie kluczowy okres w roku, a sam grudzień generuje obroty na poziomie dwóch czy trzech innych miesięcy. Niestety, kolejne sektory wskazują, że w tym roku może to wyglądać inaczej.

Ponad 60 proc. Polaków chce mniej wydać na prezenty dla dzieci. 54,5 proc. kupi je zaś głównie na promocjach – wynika z badania UCE Research dla Grupy SkipWish, które „Rzeczpospolita” poznała jako pierwsza.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Handel
Kanadyjski rząd chce ściągnąć dyskonty. Na liście właściciele Biedronki i Lidla
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Handel
VAT uderzył, ceny rosną już mocniej niż w marcu
Handel
Francja: Shrinkflacja to oszustwo. Rząd z tym kończy
Handel
Biden chce uderzyć w Chiny. Wzywa do potrojenia ceł na metale
Handel
Pęka handel Chin z Rosją. Kreml po prośbie w Pekinie