Jak podało w piątek Europejskie Stowarzyszenie Producentów Pojazdów ACEA, w czerwcu rejestracje nowych aut osobowych w Unii Europejskiej stopniały o 15,4 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem do zaledwie 886,5 tys. Ubiegły miesiąc okazał się najsłabszym sprzedażowo czerwcem od 1996 r. Równie słaba okazała się cała połowa roku, której wynik – ok. 4,6 mln rejestracji – był o 14 proc. gorszy niż pierwsze 6 miesięcy 2021 r.

Dwucyfrowe spadki odnotowano w czerwcu na dużej części unijnych rynków, w tym na największych: w Niemczech sprzedaż skurczyła się o 18,1 proc., we Francji o 14,2 proc., we Włoszech o 15 proc. Poza UE bardzo duży, przeszło 24-procentowy, spadek miał miejsce w Wielkiej Brytanii. W Polsce czerwcowe rejestracje zmalały o 8,5 proc. do niespełna 39,6 tys. Za to znacznie gorszy okazał się wynik liczony od stycznia: klienci w Polsce kupili 212,4 tys. samochodów w porównaniu do 242,1 tys. rok wcześniej, co oznacza spadek o 12,3 proc.

Przyczyną tak słabych wyników nie jest jednak słabnący popyt, a coraz bardziej ograniczona podaż pojazdów ze względu na kłopoty z dostawami części i komponentów do produkcji. Nie są to już tylko półprzewodniki, ale także surowce, których dostępność spadła po wybuchu wojny w Ukrainie. Przykładem jest pallad używany do produkcji katalizatorów, którego 25–30 proc. światowych dostaw zapewniała Rosja. W rezultacie mocno wzrosły jego ceny.

Poprawia się jedynie sprzedaż aut z napędem elektrycznym, które są traktowane przez koncerny motoryzacyjne priorytetowo ze względu na średnią emisję przypadającą na wyprodukowane auto. Także w Polsce elektryków przybywa: jak podało Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych, w końcu czerwca liczba samochodów z napędem elektrycznym sięgnęła 51 tys., a w pierwszym półroczu 2022 r. wzrosła r./r. o 45 proc.