Pandemia zabrała w minionym roku ponad pół miliarda złotych ze stabilnie rosnącego w ostatnich latach rynku perfumeryjnego. Jak wynika z udostępnionych „Rzeczpospolitej" danych firmy badawczej Euromonitor International, po 24-proc. spadku tego rynku w ubiegłym roku, w 2021 r.) branży nie uda się jeszcze wrócić do poziomu sprzedaży z 2019 r., gdy Polacy zostawili w perfumeriach prawie 2,4 mld zł. Tegoroczne przychody mają być wciąż o ok. 10 proc. mniejsze.
Był to w dużej mierze skutek restrykcji sanitarnych, które odbiły się na całym handlu specjalistycznym, w tym odzieżowym, obuwniczym, jubilerskim czy kosmetycznym. Z danych Euromonitora wynika, że na rynku urody nieco lepiej radziła sobie sprzedaż apteczno-drogeryjna, która w zeszłym roku spadła o 9 proc. w porównaniu z 2019 r. – do niespełna 48 mld zł (ograniczenia w handlu nie obejmowały aptek, które sprzedają również kosmetyki).
Bez efektu szminki
Zarówno branżowi eksperci, jak i przedstawiciele firm twierdzą, że obok lockdownu istotnym powodem spadku była zmiana stylu życia – w tym zwłaszcza wymuszona przez koronawirusa izolacja i zdalna praca. To sprawiło, że kryzys pandemii był pierwszym od lat, który nie wywołał tzw. efektu szminki, czyli wzrostu sprzedaży kosmetyków.
Spadek sprzedaży artykułów z kategorii „beauty" odczuła największa w Polsce sieci drogerii Rossmann. Jednak pandemia może być dla niej okazją do zwiększenia udziału w rynku. W zeszłym roku sieć otworzyła prawie setkę sklepów i ma ich już 1500, a pomimo spadającego rynku zwiększyła przychody ze sprzedaży do 10,4 mld zł, czyli o 0,6 mld zł w porównaniu z 2019 r.