Skorzystaliśmy na tym w Polsce: know-how przyszedł wraz z zachodnimi inwestycjami.
20 lat temu budżet na R&D Forda, Pfizera czy Siemensa był większy niż publiczne wydatki na badania i rozwój we wszystkich naszych nowych krajach unijnych razem wziętych. Firmy międzynarodowe odpowiadają za połowę światowych wydatków na badania i rozwój. „Produkowały” tę wiedzę w różnych miejscach. I jeśli spojrzeć na patenty zarejestrowane w USA, w Unii i w Japonii, okazuje się, że w przypadku 60 proc. patentów amerykańskich firm wynalazca pracował w głównej siedzibie firmy w USA, 16 proc. – w jej filiach zagranicznych, a 23 proc. to była współpraca wynalazców z centrali i filii. I o ile w latach 80. i 90. gros pieniędzy na R&D wydawały centrale firm, to potem nastąpiło przesunięcie. W przypadku amerykańskich firm – do Europy Zachodniej, a potem dużo wydatków przesunęło się do Chin, Indii i do Izraela.
I co potem?
Potem mieliśmy dyskurs antyglobalizacyjny. Bo po tym, jak Chiny weszły do Światowej Organizacji Handlu, w Stanach Zjednoczonych zniknęło w przemyśle 3 mln miejsc pracy. Oczywiście przyczynił się do tego również postęp technologiczny. Ale o ile w większości krajów oczekiwana długość życia mężczyzn po 50. szła w górę, w USA spadała w przypadku białych mężczyzn bez wyższego wykształcenia. To oni często tracili pracę, a potem był alkohol, narkotyki, depresja, samobójstwa. I dlatego w Ameryce nastąpiła reakcja przeciw globalizacji. Jednocześnie transfer technologii był tak skuteczny, że pomógł Chinom.
Setki milionów ludzi w Azji wyciągnął z biedy.
Wzrost gospodarczy był tam tak szybki, że Chiny stały się konkurencją dla Zachodu i nagle w Ameryce zauważono, że gospodarczo zaczynają dorównywać USA, przynajmniej jeżeli uwzględnić siłę nabywczą (PPP). Zaczęło się przeciwdziałanie: rządy zainteresowały się tym, gdzie produkowana jest wiedza. Zaczęły się ograniczenia co do tego, gdzie i co firmy mogą przesyłać. Powróciła polityka przemysłowa, która ma na celu przywrócenie produkcji i kontrolę nad produkcją wiedzy.
Jaki to będzie miało skutek dla wzrostu światowej gospodarki?
Będziemy wszyscy biedniejsi.
Będziemy płacić więcej za lokalne produkty?
Po pierwsze, będzie mniej kooperacji w badaniach i rozwoju. Pewnie będzie większa fragmentaryzacja standardów technicznych. W efekcie będziemy duplikować pewne wysiłki. Będą rygory, gdzie można eksportować pewną technologię, czyli będzie mniejsza skala produkcji.
Podczas gdy większa pozwalała na obniżenie kosztów…
…dzięki tzw. learning by doing.
Będziemy biedniejsi – przynajmniej statystycznie – dlatego, że w starzejącym się społeczeństwie będziemy mieć dużo więcej ludzi nieaktywnych zawodowo
A jeśli na tę fragmentację nałożyć sztuczną inteligencję i problemy demograficzne Zachodu…
…i Europy Wschodniej.
Słaba demografia to mniej ludzi do pracy. Czy nie będzie tak, że z jednej strony AI odbierze pracę białym kołnierzykom, a z drugiej trudniej będzie np. o hydraulika? Zmaleje popyt na studia i w rezultacie innowacyjność osłabnie? Hydraulik nie wymyśli przecież kolejnej AI.
Tutaj zapytał pan o wiele warstw. Pierwsza warstwa to kurczące się społeczeństwa. Jeżeli pewien jego procent to ludzie będący potencjalnymi wynalazcami, to jeśli społeczeństwo będzie mniejsze, to i wynalazków będzie mniej. A to będzie oznaczało, że wszyscy będziemy biedniejsi.
Będziemy biedniejsi czy będziemy się wolniej rozwijać i bogacić?
Będziemy biedniejsi – przynajmniej statystycznie – dlatego, że w starzejącym się społeczeństwie będziemy mieć dużo więcej ludzi nieaktywnych zawodowo. A co przyniesie sztuczna inteligencja? Z jednej strony są zawody, gdzie jest ona narzędziem i pozwoli ludziom szybciej i lepiej coś robić. Ale są ludzie, którzy będą musieli znaleźć inną pracę. Ten proces już następuje, np. sekretarkom trudniej znaleźć pracę. Natomiast pielęgniarka jej nie straci i być może będzie nawet lepiej pracować, bo AI pomoże jej szybciej pewne informacje zebrać i spisać. Dentysta też nadal będzie miał zajęcie.
W Europie Zachodniej dużo mówi się o tym, że absolwenci wyższych uczelni mają problem ze znalezieniem pracy. Z jednej strony koniunktura jest słabsza, w czasach niepewnych firmy nie chcą inwestować i zatrudniać pracowników. Ale również wiąże się to z tym, że próbują spożytkować sztuczną inteligencję i jeszcze nie wiedzą, do jakiego stopnia będą w stanie to zrobić. Dlatego nie chcą zatrudniać ludzi w nadziei, że AI pewne miejsca pracy wypełni. Tu np. dużo się mówi o młodych prawnikach, którzy na początku kariery zajmują się rutynowym sprawdzaniem dokumentacji i kontraktów. To rzeczy, które w dużym stopniu można zautomatyzować.
Co to będzie oznaczać?
Będziemy mieć spore zmiany w strukturze zatrudnienia. Podejrzewam, że to doprowadzi do tego, że zarobki w pewnych zawodach wymagających wykształcenia uniwersyteckiego spadną, a pójdą w górę w zawodach, które nie konkurują ze sztuczną inteligencją, czyli np. w zawodzie hydraulika.
Ważne jest, by przy zamówieniach zbrojeniowych zachować element konkurencji
Do jakiego stopnia błyskawicznie rosnące wydatki zbrojeniowe będą napędzać gospodarkę?
Stoimy jednocześnie przed wyzwaniem konkurencyjności i imperatywem politycznym, by wydać więcej na zbrojenia. Musimy te dwa cele połączyć. Wszystkie gospodarki, również gospodarka polska, bardzo się zadłużają, co oznacza, że w najbliższym czasie nie będzie tak dużych funduszy, by wspomóc ich konkurencyjność. Dlatego ogromnie ważne jest to, by mądrze wydać fundusze na zbrojenia. Po pierwsze, nie tylko na zbrojenia w wąskim znaczeniu tego słowa, ale również na odporność infrastruktury, cyberbezpieczeństwo, infrastrukturę komunikacyjną…
…energetyczną.
Bo wydatki na bezpieczeństwo szerzej pojęte procentują korzyściami dla sektora prywatnego i dla wzrostu gospodarczego. Ważne też, by wydawać nie tylko na najlepsze systemy obronne, które są dzisiaj dostępne, ale również na badania i rozwój, na wynalezienie najlepszych systemów dnia jutrzejszego. To nasza szansa. Ważne jest, by rozdawać kontrakty nie tylko firmom, które będą produkować na rynek polski, ale tym, które potencjalnie produkowałyby na rynek europejski.
Efekt skali, niższe koszty?
Tak, efekt skali. Trzeba podejść do tego rozważnie.
A może wspólnie wydawać?
Na pewno ważne jest to, żeby była koordynacja. Żeby nie było 12 rodzajów czołgów w Unii Europejskiej. Ważne jest to, by zachować element konkurencji. Bo jeżeli nie będzie konkurencji między dostawcami, to…
…ceny pójdą w górę?
I nie będą to systemy, które są najlepsze z możliwych.