Eksperyment wojenny ukraińskiego rządu. Są jak W. Brytania atakowana przez Hitlera

Ostatni raz podobna sytuacja miała miejsce w atakowanej przez hitlerowców Wielkiej Brytanii: zaatakowane przez agresora państwo musi funkcjonować jak gdyby nigdy nic.

Aktualizacja: 24.02.2024 06:20 Publikacja: 24.02.2024 06:00

Walczący kraj w środku Europy może rozwijać gospodarkę. Jednak tylko wtedy, kiedy będzie szła pomoc

Walczący kraj w środku Europy może rozwijać gospodarkę. Jednak tylko wtedy, kiedy będzie szła pomoc z zagranicy i zrozumienie, kogo tak naprawdę bronią Ukraińcy

Foto: AFP

Kraj od dwóch lat walczący ze zbrojną agresją kilka razy silniejszego sąsiada, bombardowany i niszczony, musi produkować, handlować i zarabiać, by wypłacać pensje, emerytury, utrzymywać szkoły, szpitale, elektrownie czy drogi.

Zakłady zniszczone, ludzie wyjechali

Stabilność gospodarcza jest kluczem do zdolności Ukrainy do kontynuowania walki. Aby mieć za co walczyć, Ukraina musi produkować i sprzedawać. Patrząc na protesty polskich rolników przeciwko importowi zboża i żywności z Ukrainy, można postawić pytanie o zrozumienie tego, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Czy dopiero kiedy rosyjski czołg wjedzie na podwórko polskiego gospodarza, pojmie on, dlaczego gospodarka Ukrainy – w tym eksport – jest i dla Polski tak ważna?

Eksportu nie ma bez importu. Ktoś ukraińską żywność sprowadza do Polski i to polscy importerzy na niej zarabiają. I dobrze. Z tego płyną podatki do polskiego budżetu, a nie do budżetu Francji czy Niemiec. Są też tańsze produkty w sklepach, co z kolei przekłada się na wzrost konsumpcji. A to pobudza popyt także na krajową produkcję. 

Czytaj więcej

Julia Kirianowa: Pole bitwy i gospodarka są tak samo ważne

Kondycja ukraińskiej gospodarki jest więc istotna nie tylko dla walczącej Ukrainy. Jest ważna dla bliższych i dalszych sąsiadów. Zagraniczna pomoc to za mało, by rząd w Kijowie jednocześnie prowadził walkę z rosyjską armią, odbudowywał zniszczenia i zabezpieczał inne, poza bezpieczeństwem, potrzeby swoich obywateli. A te są takie same jak nasze: praca, dobra płaca, zabezpieczenie socjalne, ciepło w domu i gorąca woda w wannie; transport publiczny, pełne sklepy, czynne zakłady usługowe, teatry, muzea, szpitale, szkoły itp.

Po dwóch latach wojny część Ukrainy jest zniszczona. Zakłady przemysłowe w wielu przypadkach przestały istnieć lub przestawiły produkcję na potrzeby armii. Wiele firm przeniosło działalność za granicę. Z rynku pracy znikło kilka milionów ludzi – mężczyźni walczą lub wyjechali, kobiety z dziećmi uciekły przed rosyjską wojną, pracują za granicą i tam odprowadzają podatki.

Według ekspertów z Kijowskiej Szkoły Ekonomicznej (projekt „Rosja zapłaci”) wartość bezpośrednich szkód wyrządzonych gospodarce Ukrainy przez rosyjską armie sięga 155 mld dol. Na odbudowę kraju z rosyjskich zniszczeń potrzeba w ciągu najbliższej dekady 486 mld dol. Liczba ta w ciągu roku urosła o 75 mld dol.

Największych szkód dokonano tam, gdzie toczy się wojna – w obwodach donieckim, charkowskim, ługańskim, zaporoskim, chersońskim i kijowskim. Największe potrzeby ożywienia gospodarczego są w sektorze mieszkaniowym (17 proc. ogółu), transporcie (15 proc.), handlu i przemyśle (14 proc.), rolnictwie (12 proc.), energetyce (10 proc.).

Takie liczby podaje opublikowany w połowie lutego raport „Trzecia szybka ocena szkód i potrzeb Ukrainy (RDNA3)”. Przygotowały go wspólnie Bank Światowy, rząd Ukrainy, Komisja Europejska i ONZ. Już w 2024 r. Ukraina będzie potrzebowała około 15 mld dol. na najpilniejsze remonty infrastruktury, m.in. energetycznej i komunalnej, zarówno na poziomie krajowym, jak i lokalnym.

A w ukraińskim budżecie zieje dziura na ponad 40 mld dol. To tylko nieco mniej niż w 2023 r. Kijów liczył, że fundusze z USA i UE pokryją z tej kwoty około 30 mld dol. Pieniądze te są niezbędne do finansowania wynagrodzeń sfery budżetowej, emerytur i dotacji dla ludności.

I tutaj niespodzianka. W pierwszym roku rosyjskiej agresji gospodarka Ukrainy straciła blisko jedną trzecią swojego potencjału. PKB skurczył się o 28,8 proc.(dane Narodowego Banku Ukrainy potwierdzone przez międzynarodowe instytucje). W 2023 r. gospodarka była już na 5-proc. plusie, a w pierwszym miesiącu 2024 r. wzrost był kontynuowany (+3,5 proc. w ujęciu rocznym).

Według prognozy Narodowego Banku Ukrainy w ciągu najbliższych trzech lat ukraińska gospodarka będzie rosła. W 2024 r. wzrost PKB wyniesie 3,6 proc., a w latach 2025–2026 przyspieszy i wyniesie odpowiednio 5,8 proc. i 4,5 proc.

Zaszłości i mądry NBU

Jak to się dzieje, że kraj od dwóch lat atakowany i niszczony przez wrogą armię, jest w stanie wypracowywać wzrost gospodarczy? Silniki napędzające ten pojazd to produkcja zbrojeniowa, rolnictwo i handel zagraniczny. Po tym, jak ukraińska armia odblokowała porty nad Morzem Czarnym, tylko w styczniu w świat wypłynęło z nich 17 mln ton ukraińskiej żywności.

Wzrost gospodarczy byłby wyższy, gdyby nie przedwojenne grzechy Ukrainy – korupcja, nepotyzm, oligarchia. Plenią się one i w czasie wojny, choć uporanie się z nimi jest jednym z głównych warunków w negocjacjach z UE czy MFW i Bankiem Światowym.

Do zachowania spokoju na rynku finansowym Ukrainy przyczyniły się mocno wyważone i mądre działania banku centralnego. Regulator nie pozwolił na panikę ani skokowy wzrost kursów walut. By zwiększyć wpływy budżetowe, rząd wprowadził podatek od zysków banków, dokonał redystrybucji części dochodów podatkowych i zwiększył zadłużenie krajowe, które powinno pokryć wydatki budżetowe do lutego.

Jeśli jednak pomoc z zagranicy nie nadejdzie szybko, Kijów może być zmuszony do drastycznych oszczędności. Już dziś opóźnienia w pomocy wojskowej podkopują walkę z agresorem.

Kijów będzie mógł zyskać jeszcze kilka miesięcy, opóźniając wypłaty lub pożyczając więcej od własnych banków i krajowych inwestorów. Ostatecznie może zostać zmuszony do drukowania pieniędzy. A to skończyłoby się całkowitym krachem gospodarczym, takim jak np. w Wenezueli, gdzie inflacja przekroczyła milion procent. Tylko że Wenezuela przed nikim nie musiała się bronić.

Ukraiński eksperyment pokazuje, że walczący i atakowany kraj w środku Europy może rozwijać gospodarkę. Jednak tylko wtedy, kiedy równolegle będzie szła pomoc z zagranicy i zrozumienie, kogo tak naprawdę bronią Ukraińcy. Odblokowanie granicy przez polskich rolników jest niezwykle ważne dla ukraińskich producentów. I nie chodzi tutaj o eksport żywności: ta już płynie morzem. Chodzi o import, także z Polski do Ukrainy, szeregu komponentów do produkcji, których w walczącym kraju po prostu nie ma. A Ukraina to największy partner handlowy Polski poza Unią.

Kraj od dwóch lat walczący ze zbrojną agresją kilka razy silniejszego sąsiada, bombardowany i niszczony, musi produkować, handlować i zarabiać, by wypłacać pensje, emerytury, utrzymywać szkoły, szpitale, elektrownie czy drogi.

Zakłady zniszczone, ludzie wyjechali

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Agencje ratingowe: wiarygodność kredytowa Polski nie jest zagrożona
Gospodarka
Kim jest Krzysztof Paszyk, nowy minister rozwoju i technologii?
Gospodarka
Jest nowy minister aktywów państwowych. Kim jest Jakub Jaworowski?
Gospodarka
Wielka Brytania wyszła z recesji. Gospodarka na drodze do trwałego wzrostu
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Gospodarka
Gruzja. Kraj w pajęczej sieci oligarchy związanego z Moskwą