Kraj od dwóch lat walczący ze zbrojną agresją kilka razy silniejszego sąsiada, bombardowany i niszczony, musi produkować, handlować i zarabiać, by wypłacać pensje, emerytury, utrzymywać szkoły, szpitale, elektrownie czy drogi.
Zakłady zniszczone, ludzie wyjechali
Stabilność gospodarcza jest kluczem do zdolności Ukrainy do kontynuowania walki. Aby mieć za co walczyć, Ukraina musi produkować i sprzedawać. Patrząc na protesty polskich rolników przeciwko importowi zboża i żywności z Ukrainy, można postawić pytanie o zrozumienie tego, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Czy dopiero kiedy rosyjski czołg wjedzie na podwórko polskiego gospodarza, pojmie on, dlaczego gospodarka Ukrainy – w tym eksport – jest i dla Polski tak ważna?
Eksportu nie ma bez importu. Ktoś ukraińską żywność sprowadza do Polski i to polscy importerzy na niej zarabiają. I dobrze. Z tego płyną podatki do polskiego budżetu, a nie do budżetu Francji czy Niemiec. Są też tańsze produkty w sklepach, co z kolei przekłada się na wzrost konsumpcji. A to pobudza popyt także na krajową produkcję.
Czytaj więcej
Zachęcamy zagraniczne firmy, aby pojawiały się w Ukrainie teraz, a nie czekały, aż wojna się skoń...
Kondycja ukraińskiej gospodarki jest więc istotna nie tylko dla walczącej Ukrainy. Jest ważna dla bliższych i dalszych sąsiadów. Zagraniczna pomoc to za mało, by rząd w Kijowie jednocześnie prowadził walkę z rosyjską armią, odbudowywał zniszczenia i zabezpieczał inne, poza bezpieczeństwem, potrzeby swoich obywateli. A te są takie same jak nasze: praca, dobra płaca, zabezpieczenie socjalne, ciepło w domu i gorąca woda w wannie; transport publiczny, pełne sklepy, czynne zakłady usługowe, teatry, muzea, szpitale, szkoły itp.