Wysyp nowych baz wojskowych na szlaku wiodącym do strategicznego przesmyku suwalskiego mieszkańcy Kolna, Wielbarka czy Grajewa przyjęli bez zastrzeżeń, bo wojna u sąsiadów wzmogła poczucie zagrożenia, a własny garnizon oznacza większe bezpieczeństwo. Lokalni włodarze wierzą, że dzięki wojsku na rynku pracy, w budownictwie i usługach wróci koniunktura.
Obecność mundurowych z solidną gażą w portfelach to prawdziwe błogosławieństwo dla lokalnego handlu i usług, a dla budżetu miasta szansa na dodatkowe wpływy z PIT – wylicza jednym tchem spodziewane korzyści z przybycia wojska Grzegorz Zapadka, wójt gminy Wielbark. Miasto szykuje właśnie miejsce dla całej brygady – a to ok. 4 tys. żołnierzy. Z punktu widzenia gospodarzy taka liczba dodatkowych mieszkańców jest w stanie zmienić nawet dołujące od lat w mieście demograficzne statystyki – zauważa Zapadka.
Koszary i biznes
Dariusz Laterowski, burmistrz Grajewa, ma nadzieję, że cywilna obsługa wojskowego zgrupowania, które już niedługo zacznie się urządzać w mieście, zatrzyma na miejscu fachowców dziś jeżdżących za pracą po okolicy. Nowe zamówienia powinny też na prostą wyprowadzić budownictwo: uzgodniono z MON, że w koszarach wyrosną solidne budynki, a nie żadna kontenerowa prowizorka. Budowlańcy już zacierają ręce. Ważne, że tutejsze władze same zabiegały o wojsko. Gdy w magistracie dowiedzieli się o tworzeniu na Podlasiu zupełnie nowej 1. Dywizji Piechoty Legionów, nie czekali na ofertę z Warszawy. Laterowski, który dotąd zazdrościł militarnej passy zaprzyjaźnionemu Giżycku, przejął inicjatywę. – Skierowałem do ówczesnego wicepremiera Mariusza Błaszczaka zaproszenie dla mundurowych do Grajewa. To nie było kurtuazyjne pismo, ale starannie przemyślany biznesplan. Na odzew nie musiałem czekać. Błyskawicznie na przeznaczonej dla wojska działce był już MON-owski rekonesans – opowiada Laterowski. Burmistrz podkreśla, że liczy na ożywienie na rynku, bo oprócz bezpieczeństwa wojsko oznacza koniunkturę i bezcenną finansową przewidywalność. – To instytucja, która w terminie reguluje rachunki – przekonuje.
Warto wspomnieć, że Grajewo wraca do wojskowych tradycji. Koszarowy kompleks był w mieście jeszcze trzy dekady temu. Potem, po likwidacji jednostki, w zmodernizowanych budynkach rozlokowano służby publiczne i szkoły. W niektórych są teraz nawet klasy mundurowe. Z pewnością swoje oczekiwania związane z garnizonem mają dziś grajewscy przedsiębiorcy. W wielu biznesach spodziewane jest ożywienie. Wojskowym rodzinom potrzebne są przecież nowe mieszkania czy codzienne, podstawowe usługi. Obiecujące perspektywy dostrzegli nie tylko fryzjerzy i właściciele restauracji i barów, ale także fachowcy z serwisowych warsztatów, i handel. Tyle że w Grajewie na wojskowe biznesowe żniwa trzeba będzie jeszcze poczekać, bo budowa garnizonu jest na etapie szlifowania projektów.
Co innego w 10-tysięcznym Kolnie. „Militaryzacja” miasta, dotąd zupełnie bez garnizonowych doświadczeń, przebiega ekspresowo: decyzję o utworzeniu bazy dla batalionu wojsk zmechanizowanych, czyli 700–1000 żołnierzy, szef MON Mariusz Błaszczak podjął jesienią zeszłego roku, a już na połowę lipca 2023 roku szykowane jest uroczyste otwarcie gotowego kontenerowego koszarowego kompleksu. W wypowiedziach dla lokalnych mediów burmistrz Kolna Andrzej Duda zapewnił, że z uzgodnieniem przekazania kilkunastu hektarów miejskich gruntów armii nie było żadnych problemów. Wojsko dokupiło drugie tyle gruntu od okolicznych rolników. – Myślę, że żołnierze będą się u nas czuli jak u siebie – twierdzi burmistrz Duda.