Wojsko może ożywić Podlasie

Więcej jednostek stanie na straży przesmyku suwalskiego. Lokalne władze wierzą, że będzie praca i wróci koniunktura.

Publikacja: 26.06.2023 03:00

Znane z telewizji Olecko będzie teraz słynne także z ciężkiej artylerii.

Znane z telewizji Olecko będzie teraz słynne także z ciężkiej artylerii.

Foto: J.Kunicki

Wysyp nowych baz wojskowych na szlaku wiodącym do strategicznego przesmyku suwalskiego mieszkańcy Kolna, Wielbarka czy Grajewa przyjęli bez zastrzeżeń, bo wojna u sąsiadów wzmogła poczucie zagrożenia, a własny garnizon oznacza większe bezpieczeństwo. Lokalni włodarze wierzą, że dzięki wojsku na rynku pracy, w budownictwie i usługach wróci koniunktura.

Obecność mundurowych z solidną gażą w portfelach to prawdziwe błogosławieństwo dla lokalnego handlu i usług, a dla budżetu miasta szansa na dodatkowe wpływy z PIT – wylicza jednym tchem spodziewane korzyści z przybycia wojska Grzegorz Zapadka, wójt gminy Wielbark. Miasto szykuje właśnie miejsce dla całej brygady – a to ok. 4 tys. żołnierzy. Z punktu widzenia gospodarzy taka liczba dodatkowych mieszkańców jest w stanie zmienić nawet dołujące od lat w mieście demograficzne statystyki – zauważa Zapadka.

Koszary i biznes

Dariusz Laterowski, burmistrz Grajewa, ma nadzieję, że cywilna obsługa wojskowego zgrupowania, które już niedługo zacznie się urządzać w mieście, zatrzyma na miejscu fachowców dziś jeżdżących za pracą po okolicy. Nowe zamówienia powinny też na prostą wyprowadzić budownictwo: uzgodniono z MON, że w koszarach wyrosną solidne budynki, a nie żadna kontenerowa prowizorka. Budowlańcy już zacierają ręce. Ważne, że tutejsze władze same zabiegały o wojsko. Gdy w magistracie dowiedzieli się o tworzeniu na Podlasiu zupełnie nowej 1. Dywizji Piechoty Legionów, nie czekali na ofertę z Warszawy. Laterowski, który dotąd zazdrościł militarnej passy zaprzyjaźnionemu Giżycku, przejął inicjatywę. – Skierowałem do ówczesnego wicepremiera Mariusza Błaszczaka zaproszenie dla mundurowych do Grajewa. To nie było kurtuazyjne pismo, ale starannie przemyślany biznesplan. Na odzew nie musiałem czekać. Błyskawicznie na przeznaczonej dla wojska działce był już MON-owski rekonesans – opowiada Laterowski. Burmistrz podkreśla, że liczy na ożywienie na rynku, bo oprócz bezpieczeństwa wojsko oznacza koniunkturę i bezcenną finansową przewidywalność. – To instytucja, która w terminie reguluje rachunki – przekonuje.

Warto wspomnieć, że Grajewo wraca do wojskowych tradycji. Koszarowy kompleks był w mieście jeszcze trzy dekady temu. Potem, po likwidacji jednostki, w zmodernizowanych budynkach rozlokowano służby publiczne i szkoły. W niektórych są teraz nawet klasy mundurowe. Z pewnością swoje oczekiwania związane z garnizonem mają dziś grajewscy przedsiębiorcy. W wielu biznesach spodziewane jest ożywienie. Wojskowym rodzinom potrzebne są przecież nowe mieszkania czy codzienne, podstawowe usługi. Obiecujące perspektywy dostrzegli nie tylko fryzjerzy i właściciele restauracji i barów, ale także fachowcy z serwisowych warsztatów, i handel. Tyle że w Grajewie na wojskowe biznesowe żniwa trzeba będzie jeszcze poczekać, bo budowa garnizonu jest na etapie szlifowania projektów.

Co innego w 10-tysięcznym Kolnie. „Militaryzacja” miasta, dotąd zupełnie bez garnizonowych doświadczeń, przebiega ekspresowo: decyzję o utworzeniu bazy dla batalionu wojsk zmechanizowanych, czyli 700–1000 żołnierzy, szef MON Mariusz Błaszczak podjął jesienią zeszłego roku, a już na połowę lipca 2023 roku szykowane jest uroczyste otwarcie gotowego kontenerowego koszarowego kompleksu. W wypowiedziach dla lokalnych mediów burmistrz Kolna Andrzej Duda zapewnił, że z uzgodnieniem przekazania kilkunastu hektarów miejskich gruntów armii nie było żadnych problemów. Wojsko dokupiło drugie tyle gruntu od okolicznych rolników. – Myślę, że żołnierze będą się u nas czuli jak u siebie – twierdzi burmistrz Duda.

Armaty w rezerwacie

Do rozsławionego niegdyś przez telewizję Olecka trafi nowy artyleryjski dywizjon wchodzący w skład I Warmińskiej Brygady Artylerii. Porozumienia z władzami samorządowymi pozwoliły wygospodarować na potrzeby garnizonu 86 ha podmiejskich terenów przy samej drodze 655. Olecki burmistrz Karol Sobczak ma nadzieję, że obecność w mieście artylerzystów z ciężkim sprzętem pozwoli utrzymać w planach budowę bocznic i kolejowej łącznicy do projektowanej magistrali Rail Baltica. To życiowo ważne dla rozwoju Olecka – oświadcza Sobczak. Od lat poważnym zmartwieniem w liczącej 20 tys. mieszkańców gminie jest proces wyludniania się mazurskich miejscowości. Jednostka licząca ponad 1000 żołnierzy, w tym kadry z rodzinami, byłaby w stanie zatrzymać demograficzny regres i  odbudować bazę podatkowych dochodów gminy – kalkulują samorządowcy.

Z chóru entuzjastów błyskawicznie postępującej militaryzacji Mazur i Suwalszczyzny wyłamuje się na razie społeczność gminy Jedwabno. – To nie do końca tak – prostuje wójt jedwabieński Sławomir Ambroziak. – Ludzie zdają sobie sprawę z wagi spraw obronnych i wojskowych potrzeb zwłaszcza teraz, w cieniu wojny Putina – zapewnia samorządowiec, ale opór budzi notoryczny brak informacji i niekonsekwencja władzy. Po prawie trzech dekadach wyłączenia z użytkowania poligonu Muszaki (11 tys. ha) większość jego terenów jest objęta ochroną w ramach europejskiego programu Natura 2000. Dziś cenne przyrodniczo siedliska i historyczne artefakty po wysiedlonych po wojnie mazurskich wsiach znów w sporej części (ok. 6 tys. ha) miałyby powrócić do roli placów intensywnych ćwiczeń. –Trudno teraz wytłumaczyć mieszkańcom, dlaczego przez kilkadziesiąt lat urzędy odmawiały tutejszym rolnikom zgód na najdrobniejsze inwestycje, tłumacząc to potrzebą czynnej ochrony unikalnych przyrodniczych zasobów. – Dziś mamy zapowiedź szokującej zmiany na terenach wciąż objętych zadaniami ochronnymi wprowadzonymi programem Natura 2000. A wiedzę o tym, co będzie, kształtuje plotka, że któregoś dnia pojawi się wśród drzew ciężki sprzęt, a czołgi i haubice dadzą ognia – mówi wójt Ambroziak.

Wysyp nowych baz wojskowych na szlaku wiodącym do strategicznego przesmyku suwalskiego mieszkańcy Kolna, Wielbarka czy Grajewa przyjęli bez zastrzeżeń, bo wojna u sąsiadów wzmogła poczucie zagrożenia, a własny garnizon oznacza większe bezpieczeństwo. Lokalni włodarze wierzą, że dzięki wojsku na rynku pracy, w budownictwie i usługach wróci koniunktura.

Obecność mundurowych z solidną gażą w portfelach to prawdziwe błogosławieństwo dla lokalnego handlu i usług, a dla budżetu miasta szansa na dodatkowe wpływy z PIT – wylicza jednym tchem spodziewane korzyści z przybycia wojska Grzegorz Zapadka, wójt gminy Wielbark. Miasto szykuje właśnie miejsce dla całej brygady – a to ok. 4 tys. żołnierzy. Z punktu widzenia gospodarzy taka liczba dodatkowych mieszkańców jest w stanie zmienić nawet dołujące od lat w mieście demograficzne statystyki – zauważa Zapadka.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
„Niezauważalna poprawka" zaostrza sankcje USA wobec Rosji
Gospodarka
Nowy świat – stare problemy, czyli dlaczego potrzebujemy Rzeczpospolitej Babskiej
Gospodarka
Zagrożenie dla gospodarki. Polaków szybko ubywa
Gospodarka
Niepokojący bezruch w inwestycjach nad Wisłą
Gospodarka
Poprawa w konsumpcji powinna nadejść, ale wyzwań nie brakuje