Wielka Brytania niemal rok po brexicie. Nie tak miało być

Druga na liście największych gospodarek w Europie miała wreszcie odetchnąć od rygorów UE, a miejsca pracy wrócić do Brytyjczyków.

Publikacja: 29.12.2021 21:00

Opuszczenie Unii przez Zjednoczone Królestwo kosztowało gospodarkę wyspiarzy około 4 pkt proc. PKB

Opuszczenie Unii przez Zjednoczone Królestwo kosztowało gospodarkę wyspiarzy około 4 pkt proc. PKB

Foto: Bloomberg

Mija rok od brexitu i... nic takiego się nie wydarzyło. Chociaż ma być lepiej. Tak czy inaczej brytyjską gospodarkę rozwód z Unią, według wyliczeń ekonomistów, kosztował ok. 4 pkt proc. PKB. I dużo złej krwi. Niektóre spory, takie jak chociażby z francuskimi i hiszpańskimi rybakami, będą trwały latami.

Od prawie jedenastu miesięcy gospodarka brytyjska zmaga się ze skutkami brexitu, bardziej dotkliwymi, niż najwięksi pesymiści przewidywali. Zaczęło się od kolejek na granicach, bo nie udało się zmobilizować wystarczającej liczby celników, którzy odprawiliby ciężarówki. Statki odpływały z brytyjskich portów z towarem pod pokładem, bo magazyny były pełne. Zabrakło kierowców ciężarówek, bo cudzoziemcy, którzy mieszkali na Wyspach na stałe, dowiedzieli się od premiera Borisa Johnsona, że nie są już potrzebni, więc zatrudnili się w innych państwach UE. I wracać nie zamierzali. Nie pomogły zachęty i gwarancja trzymiesięcznej wizy z pozwoleniem na pracę. Warunki nie były dość atrakcyjne, zarobki takie same jak gdzie indziej.

Czytaj więcej

Brexit zaszkodzi brytyjskiej gospodarce bardziej od pandemii

Puszka Pandory

Właściciele sklepów zorientowali się, jak niedoskonałe były ich systemy dostaw. Pojawiły się puste półki, jakie tylko starsi Brytyjczycy pamiętali – i to z czasów wojny. Nie mówiąc o gigantycznych kolejkach do stacji paliw, bo tych nie było komu dowieźć. Wzrosły ceny, bo bank centralny nie był w stanie opanować inflacji, która rok do roku ma wynieść 4,9 proc. Do tych kłopotów doszły jeszcze skutki pandemii Covid-19, które tylko powiększyły niedogodności.

Wróciła słynna brytyjska biurokracja, wiele firm zrezygnowało z eksportu, bo poddały się pod nawałem nowych dokumentów, jakie trzeba było zdobyć i wypełnić.

Oczywiście, w trakcie negocjowania umowy rozwodowej ustalono, że wymiana handlowa będzie bezcłowa i nieograniczona limitami. Ale nowe procedury np. zmusiły Marksa & Spencera do zamknięcia 11 sklepów we Francji. Wcześniej wysyłka do krajów UE w niczym nie różniła się od tej do innego hrabstwa. A i sam eksport przestał być tak opłacalny, jak to było wcześniej. Wiele firm przestawiło się na pozaunijne rynki, takie jak USA czy kraje Pacyfiku. Ale w żadnej mierze nie pozwoli to na wyrównanie strat.

Kolejne referendum

Jak wyliczył UK Trade Policy Observatory, w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy 2021 r. brytyjski eksport do UE spadł o 14 proc., a import o prawie jedną czwartą. A to oznacza ok. 50 mld funtów strat w obrotach handlowych. W ostatnim kwartale 2021 roku sytuacja zaczęła już wracać do normy.

– Ten rok możemy podzielić na dwie części. Pierwsza to czas, kiedy firmy pytały nas o to, jak utrzymać biznes, żeby nie ponosić strat. Teraz już przystosowują się do zmian. Ale to musi potrwać – mówi Sally Jones, która szefuje zespołowi ds. brexitu i strategii handlu w EY. Największe problemy mają firmy dystrybucyjne, które swoje centra logistyczne miały na Wyspach. Teraz muszą otwierać nowe, najczęściej w Irlandii.

Do tego doszły kłopoty z ograniczeniami w podróżach na kontynent, bo Brytyjczyków zaczęły dotyczyć ograniczenia obowiązujące przyjeżdżających spoza UE.

Nagle poczuli się izolowani, czego zdecydowanie nie chcieli. Nie rozumieją nadal, czemu Unia się na nich zamyka. Więc zaczęli gwałtownie poszukiwać przodków, którzy mieli obywatelstwo jakiegoś kraju UE, żeby móc wystąpić o nowy paszport.

Mieszkająca pod Manchesterem Diana Sarvey, Polka adoptowana przez brytyjską rodzinę, teraz nie może odżałować, że ojciec zrzekł się polskiego obywatelstwa. Gdyby tego nie zrobił, miałaby szansę na wystąpienie o nowy paszport. Głosowała oczywiście w referendum za pozostaniem Królestwa w UE. Jest przekonana, że gdy ponad 60 proc. jej rodaków źle – albo bardzo źle – ocenia decyzję o wyjściu ze Wspólnoty, to kolejne referendum jest kwestią czasu. – Oby jak najszybciej – mówi, bo nie wierzy w poprawę stosunków z krajami UE.

Mija rok od brexitu i... nic takiego się nie wydarzyło. Chociaż ma być lepiej. Tak czy inaczej brytyjską gospodarkę rozwód z Unią, według wyliczeń ekonomistów, kosztował ok. 4 pkt proc. PKB. I dużo złej krwi. Niektóre spory, takie jak chociażby z francuskimi i hiszpańskimi rybakami, będą trwały latami.

Od prawie jedenastu miesięcy gospodarka brytyjska zmaga się ze skutkami brexitu, bardziej dotkliwymi, niż najwięksi pesymiści przewidywali. Zaczęło się od kolejek na granicach, bo nie udało się zmobilizować wystarczającej liczby celników, którzy odprawiliby ciężarówki. Statki odpływały z brytyjskich portów z towarem pod pokładem, bo magazyny były pełne. Zabrakło kierowców ciężarówek, bo cudzoziemcy, którzy mieszkali na Wyspach na stałe, dowiedzieli się od premiera Borisa Johnsona, że nie są już potrzebni, więc zatrudnili się w innych państwach UE. I wracać nie zamierzali. Nie pomogły zachęty i gwarancja trzymiesięcznej wizy z pozwoleniem na pracę. Warunki nie były dość atrakcyjne, zarobki takie same jak gdzie indziej.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Zagrożenie dla gospodarki. Polaków szybko ubywa
Gospodarka
Niepokojący bezruch w inwestycjach nad Wisłą
Gospodarka
Poprawa w konsumpcji powinna nadejść, ale wyzwań nie brakuje
Gospodarka
20 lat Polski w UE. Dostęp do unijnego rynku ważniejszy niż dotacje
Gospodarka
Bez potencjału na wojnę Iranu z Izraelem