Według nowych prognoz EBOR, PKB Polski w tym i w przyszłym roku zwiększy się o niemal 5 proc. Od czerwca ocena perspektyw polskiej gospodarki Banku praktycznie się nie zmieniła. Nie podzielają państwo obaw, że zaburzenia w globalnych łańcuchach dostaw oraz wysoka inflacja schłodzą gospodarkę?
Nasz raport prognostyczny ma tytuł „Słodko-gorzkie ożywienie". Słodkie, bo w I połowie roku wzrost przebił nasze oczekiwania, i gorzkie, bo na horyzoncie gromadzą się czarne chmury. Inflacja to jedna z nich. Natomiast zaburzenia w łańcuchach dostaw wydają się nam przejściowe i w różnym stopniu mają wpływ na kraje w regionie.
Gdy rozmawialiśmy w czerwcu, te zaburzenia też wydawały się być zjawiskiem przejściowym. Tymczasem jeszcze się nasiliły. Co to znaczy przejściowe?
Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba zrozumieć, skąd te zaburzenia się wzięły. Pandemia utrudniła konsumpcję usług, przez co wzrósł popyt na towary. Ten wysoki popyt wciąż się utrzymuje, a produkcja nie jest w stanie dotrzymać mu kroku. To jest szczególnie widoczne w motoryzacji i tych branżach, gdzie są potrzebne półprzewodniki. W trakcie pandemii przemysł ograniczył zamówienia na półprzewodniki, spodziewając się spadku popytu na samochody. W rezultacie, gdy zamówienia się odbiły, fabryki półprzewodników nie nadążają z produkcją. Podobnie można tłumaczyć podwojenie się cen drewna. Na to nakładają się jeszcze zatkane porty, powodujące opóźnienia dostaw. Na świecie na odbiór czeka rekordowa liczba kontenerów. Rozładowanie korków w portach zajmie sporo czasu.
Kiedy można oczekiwać powrotu równowagi między popytem na towary a ich podażą?