Protesty, pikiety, taksówkowe blokady stolicy i wszystkie możliwe użyte w tym czasie związkowe sposoby nacisku na rząd nie powstrzymały jednak „uberyzacji" gospodarki.
Choć rezultat batalii o postawienie tamy ekspansji tanich przewozów, organizowanych przez zagraniczne korporacje nierzadko z zasad od lat regulujących rodzimą taksówkarską rzeczywistość, można było przewidzieć, to filmowa relacja reżyserki z wydarzeń wciąga, przykuwa uwagę rozpalonymi do czerwoności emocjami.
Obrazy wybrane do filmu przez Martę Plucińską dobrze ilustrują eskalujące napięcie walczących o przetrwanie tradycyjnych licencjonowanych przewoźników, przekonanych o swych racjach i o konieczności walki z zewnętrzną konkurencją, której brak profesjonalizmu może narażać pasażerów na ryzyka i niebezpieczeństwa.
Doskonały, dynamiczny montaż ułatwia odbiór miejscami zbyt wyrazistych tez i solennego przekazu. Dokument z bliska rejestruje wydarzenia z życia grupy zawodowych taksówkarzy, postaci pełnych pasji, a zarazem ludzi z krwi i kości, z ich namiętnościami, rozterkami i zasadami.
Obraz dokumentuje też żywą obecność w tym środowisku związkowych idei Solidarności, które w swoim czasie poderwały do działania rzesze ludzi, niezależnie od ich przekonań. – To wciąż aktualne dla współczesnych Polaków przesłanie z czasów, gdy istotą związkowej walki były w społeczeństwie sprawy godności ekonomicznej i społecznej oraz szacunek dla jednostki, kraju i tradycji – zdaje się przekonywać Marta Plucińska.