Straty banków nie pojawią się z dnia na dzień, ich wysokość będzie zdaniem różnych ekspertów najprawdopodobniej znacznie mniejsza niż wspomniane 60 mld zł (roczny zysk netto sektora to ok. 15 mld zł). Sami prawnicy się spierają, na ile wiążący dla polskich sądów, bo to one ostatecznie będą podejmować decyzje, będzie wyrok TSUE. Istnieje ryzyko, że sądom w razie zalania nowymi sprawami będzie po prostu łatwiej powołać się na ten wyrok bez dogłębnego analizowania, czy unieważnienie umowy lub przewalutowanie jej z pozostawieniem stawki LIBOR byłoby – jak przekonują banki – niesprawiedliwe, zaburzałoby równowagę stron i zasady współżycia społecznego.
Zdaniem ekonomistów ING BSK prawdopodobieństwo niekorzystnych dla banków wyroków może wzrosnąć po wyroku TSUE faworyzującym klientów. To zwiększyłoby liczbę nowych spraw. Banki mogą szybko odczuć ten problem, gdyby się okazało, że audytorzy zalecają im zawiązanie rezerw na sprawy sądowe, szczególnie jeśli prawdopodobieństwo ich przegrania przekroczy 50 proc.
Ekonomiści dodają, że wtedy większość banków w Polsce, szczególnie tych mających największy udział walutowych hipotek, wymagałaby dokapitalizowania, bo rezerwy kilkakrotnie przekroczyłyby ich roczne zyski. Największy udział mają Getin Noble, Millennium, mBank i PKO BP.
Według ekspertów ING BSK korzystny dla klientów wyrok TSUE nie sprzyjałby polskim obligacjom skarbowym, choć tu wpływ nie jest jednoznaczny. Z jednej strony podwyższone rezerwy banków zwiększyłyby popyt na obligacje skarbowe (w nich byłyby lokowane), z drugiej jednak skokowy wzrost rezerw, bijący w kapitały, zmusiłby je do zamrożenia akcji kredytowej na kilka kwartałów. Banki niefrankowe prawdopodobnie nie zdołałyby zapewnić brakującego finansowania gospodarce, wzrost PKB byłby dławiony, co stanowiłoby ryzyko dla większego deficytu sektora rządowego i zwiększyłoby potrzeby pożyczkowe państwa. To przyniosłoby wzrost premii za ryzyko polskich skarbówek i ich rentowności.
Kumulacja ryzyk
Kapitalizacja pięciu banków z największą liczbą hipotek walutowych spadła przez nieco ponad miesiąc aż o 18,7 mld zł, czyli o ponad 15 proc.
– W najczarniejszym scenariuszu, którego się nie spodziewam, wyniki i wyceny banków spadłyby dramatycznie, pojawiłaby się konieczność ich dokapitalizowania, tąpnęłaby akcja kredytowa. To zdestabilizowałoby system finansowy, więc wpłynęłoby na rating Polski, bo wszystkie wiodące agencje mocno podkreślały do tej pory jego dobrą kondycję – mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole.