Spośród wszystkich 798,84 tys. osób mających na koniec czerwca tego roku hipoteki frankowe (umów tych kredytów było wtedy 458,83 tys.), aż 95 proc., czyli 758,5 tys. ma tylko jeden kredyt mieszkaniowy w szwajcarskiej walucie – wynika z danych Biura Informacji Kredytowej udostępnionych „Rzeczpospolitej".
Czytaj także: Frankowicze nie chcą płacić, liczą na przedawnienie
– To pokazuje, że w większości przypadków celem było finansowanie zakupu nieruchomości na własne cele mieszkaniowe, a nie na cele inwestycyjne, np. wynajem – mówi prof. Waldemar Rogowski, główny analityk BIK. Choć mogło się zdarzyć, że klient dzięki późniejszemu wzrostowi zdolności kredytowej kupił jeszcze jeden lokal, który może służyć jako mieszkanie. Wskazuje na to fakt, że łączne zadłużenie frankowiczów z tytułu hipotek to 121 mld zł, z czego na franki przypada blisko 103 mld zł. Pozostałe 18,2 mld zł to zatem przede wszystkich hipoteki złotowe, których jest 45,3 tys.
– Dzięki zaciąganiu kredytów we franku klienci zwiększali zdolność kredytową. W konsekwencji przy tych samych dochodach i okresie kredytowania za sprawą arbitrażu stóp procentowych LIBOR CHF i WIBOR PLN mogli zaciągać kredyty na wyższe kwoty, a tym samym kupować większe nieruchomości – dodaje prof. Rogowski.
Tylko 36,48 tys. frankowiczów (4,6 proc. wszystkich tego typu klientów) zaciągnęło dwa kredyty mieszkaniowe. Nieco ponad 3,1 tys. frankowiczów (0,4 proc. wszystkich) ma trzy kredyty, 502 osoby mają cztery takie zobowiązania, zaś 121 ma pięć frankowych kredytów. Łącznie 103 osoby mają więcej niż sześć takich zobowiązań, w tym rekordzista – jedna osoba – ma 44 hipoteki frankowe.