Zaczęło się dobrze. WIG20 rósł w pierwszej fazie sesji do 1989 pkt i wydawało się, że atak na 2000 pkt jest nieunikniony. Okrągły poziom, który od kilku tygodni hamuje wzrostowe impulsy, zadziałał i tym razem. Indeks przeszedł w trend boczny. Z jednej strony trzymały go PKO BP i Pekao, a z drugiej ciążyły CD Projekt i Allegro. Takie równoważenie trwało do wczesnego popołudnia. Wówczas pogorszeniu uległy nastroje na innych parkietach Starego Kontynentu, a kontrakty na S&P500 zaczęły zniżkować, choć rano były 0,5 proc. na plusie. Powód pogorszenia? Analitycy wskazują na wzrost rentowności amerykańskich obligacji 10-letnich. W środowe popołudnie rosły one o pond 5 proc., ponownie zbliżając się do 1,5 proc. Na razie to sygnał ostrzegawczy, że monetarny luz trwać w nieskończoność nie może. Dopóki szef Fedu zapewnia, że może, to korekty wydają się chwilowe. Gorzej, jak w narracji pojawią się wzmianki o jakimś rodzaju zacieśniania.