Polisa na rozwścieczonych inwestorów

Zarządzający polskimi spółkami nie myślą o zabezpieczaniu się na wypadek pozwu inwestorów. Czy sprawa Facebooka może to zmienić?

Publikacja: 12.06.2012 02:22

Warszawska giełda była najaktywniejsza pod względem debiutów

Warszawska giełda była najaktywniejsza pod względem debiutów

Foto: Rzeczpospolita

Znakomita większość  polskich spółek publicznych nie ma ubezpieczenia POSI (public offering of securities insurance), które zabezpiecza firmę przed roszczeniami wynikającymi z nieprawidłowości możliwych przy due diligence, prezentacji prospektu, ustaleniu ceny emisyjnej czy samym debiucie. Brokerzy jako główny powód wskazują niską świadomość ubezpieczeniową firm – emitentów.

Mała oszczędność

– Pracuję w branży od kilkunastu lat i jeszcze przy żadnym obsługiwanym przez nas debiucie giełdowym nie spotkałem się, by firma była zabezpieczona POSI. Mam wrażenie, że brak zainteresowania firm wynika po trosze z chęci oszczędności – mówi Dariusz Harbaty z kancelarii Linklaters.

Cena ubezpieczenia nie jest jednak wysoka w porównaniu z wydatkami związanymi z debiutem. Koszty pozyskania kapitału szacowane przez kancelarię Linklaters to od 3 do 15 proc. wartości oferty. –Trzyletnia polisa obejmująca debiut z sumą gwarancyjną 5 – 10 mln zł to koszt kilkudziesięciu tysięcy zł. Firmy w Polsce wolą jednak rozszerzać zakres ubezpieczenia D&O (directors and officers – red.) zamiast kupować dedykowany emisji produkt. To nie do końca zrozumiałe – zauważa Robert Woźniak, dyrektor działu ubezpieczeń Financial Lines w Chartis Polska.

Jak podkreślają eksperci, samo D&O często nie wystarczy. Gdyby tysiące akcjonariuszy poczuło się oszukanymi i wygrało przed sądem, suma zasądzonych odszkodowań łatwo skonsumowałaby całkowity limit odpowiedzialności większości zawartych umów tego typu.

– W Polsce popularność ubezpieczeń OC członków zarządów i dyrektorów wciąż znacząco odbiega od standardów zachodnich, gdzie polisą D&O legitymuje się niemal 100 proc. spółek publicznych. Specjalistyczne ubezpieczenie publicznej emisji akcji jest rozwiązaniem jeszcze rzadszym, stosowanym do tej pory niemal wyłącznie przy największych ofertach publicznych – zauważa Aleksander Chmiel, broker z firmy STBU Brokerzy Ubezpieczeniowi.

Zarządzanie ryzykiem

Czy problemy Marka Zuckerberga po debiucie Facebooka mają szansę zwiększyć świadomość ubezpieczeniową spółek publicznych w Polsce?

– To kwestia kilku katastrof przy IPO, o ile oczywiście do takich dojdzie. Analogicznie było z polisami D&O – dopiero poważne kłopoty z opcjami walutowymi sprawiły, że stały się one popularniejsze – mówi Paweł Stykowski z kancelarii CMS Cameron McKenna.

Jak przekonują ubezpieczyciele, POSI to ważny element zarządzania ryzykiem. – Obietnica składana inwestorom to bardzo duże ryzyko. Ze zdroworozsądkowego punktu widzenia warto jest zabezpieczyć je osobną polisą – mówi Robert Woźniak.

Żeby POSI stało się rynkowym standardem, potrzeba co najmniej kilku lat. Najbardziej na roszczenia ze strony inwestorów narażone są spółki z sektorów podatnych na bańki. – W przypadku boomu na firmy internetowe czy z sektora nieruchomości straty po pęknięciu bańki były znacznie bardziej dotkliwe, niż te związane z normalnymi fluktuacjami rynków. Osoby, które je poniosły, mogą być bardziej zdesperowane, by pozwać giełdowych debiutantów i dowieść, że należy im się odszkodowanie – zauważa Dariusz Harbaty.

Zarządy coraz częściej kupują polisy

Rośnie zainteresowanie polisami D&O (directors and officers) ze strony małych i średnich przedsiębiorstw.

Ubezpieczenie to polega na przejęciu odpowiedzialności za finansowe konsekwencje decyzji podjętych przez członków zarządów i managerów wysokiego szczebla. Co roku przypis składki z tytułu tego produktu rośnie w segmencie MŚP o kilkanaście procent. Jednocześnie firmy obserwują wzrost sum gwarancyjnych w polisach D&O. W Allianz, drugim graczu na rynku, wynoszą one średnio 8 mln zł, przy minimalnej dopuszczalnej kwocie 1 mln zł. W wyniku rosnącej konkurencji spadają ceny za ubezpieczenie. W przypadku lidera rynku w tym segmencie, firmy Chartis, za polisę z sumą gwarancyjną 500 tys. zł (minimalna), ubezpieczenie dla niedużej firmy kosztuje 1,2 tys. zł rocznie.

Znakomita większość  polskich spółek publicznych nie ma ubezpieczenia POSI (public offering of securities insurance), które zabezpiecza firmę przed roszczeniami wynikającymi z nieprawidłowości możliwych przy due diligence, prezentacji prospektu, ustaleniu ceny emisyjnej czy samym debiucie. Brokerzy jako główny powód wskazują niską świadomość ubezpieczeniową firm – emitentów.

Mała oszczędność

Pozostało 91% artykułu
Giełda
Lawina przejęć w USA?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Giełda
Prześwietlamy transakcje insiderów
Giełda
Optymizm na giełdzie przygasł. Wyraźne cofnięcie indeksów na GPW
Giełda
Indeksy w Warszawie kontynuują ruch w górę
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Giełda
Norweski fundusz naftowy z kolejnym rekordem