W czwartek na krótko udało im się wybić ten wskaźnik powyżej wspomnianej granicy i zdarzyło się to po raz pierwszy od grudnia 2007 roku. Wyczyn wczorajszy tym bardziej jest wart podkreślenia, że udało się to mimo 12,4-proc. spadku ceny akcji koncernu Apple. Ostatecznie w czwartek wartość S&P500 prawie nie zmieniła się i po zwyżce o zaledwie 0,01 pkt sesję zakończył na poziomie 1494 pkt. Gdyby Apple, którego udział w Standard&Poor's500 wynosi 3,2 proc., nie nabroił indeks szerokiego amerykańskiego rynku zyskałby 0,5 proc.
- Piętnaście setek to imponujący poziom. To tam poległ w 2000 i 2007 roku – przypomina James Paulsen, główny strateg inwestycyjny Wells Capital Management zwracając uwagę, że ta wysokość kojarzy się z apogeum bańki internetowej.
Według Paulsena poziom 1500 pkt ma niemal wyłącznie znaczenie psychologiczne. Jego zdaniem większość traderów wypatruje już poziomu 1565 pkt, rekordu z 2007 roku. Niektórzy specjaliści liczą , że S&P500 mogą pchnąć w górę firmy technologiczne, a wpadka Apple nie przekreśla takiego scenariusza.
Paulsen jest przekonany, że wysokość 1500 pkt znowu będzie szturmowana. Jeśli nie uda się to dzisiaj to oczekuje ponowienia ataku w przyszłym tygodniu, kiedy na rynek spłyną ważne dane ekonomiczne, z raportem o zatrudnieniu włącznie.
Standard&Poor's500 na plusie zakończył siedem kolejnych sesji, a taka seria po raz ostatni zdarzyła się w październiku 2006 roku. Wtedy łącznie zarobił 1,8 proc., a obecnie 1,7 proc. Ostatnia ośmiosesyjna zwycięska seria tego indeksu miała miejsce w okresie 27 października – 6 listopada 2004 roku i przyniosła zwyżkę o 3,6 proc.