W minionych pięciu latach, czyli od początku obecnej hossy, suma dywidend skoczyła o 43 proc. W ub.r. powiększyła się jednak tylko o 2,8 proc. – wynika z analizy firmy Henderson Global Investors.
Jak wskazuje Andrew Formica, prezes tej brytyjskiej firmy inwestycyjnej, nic jednak nie wskazuje na to, aby wzrost wartości dywidend miał w najbliższych latach ustać całkowicie. – Poszukiwanie dochodów na rynku akcji to coś więcej, niż reakcja na rekordowo niskie stopy procentowe w minionych latach. To oznaka pokoleniowej zmiany, bo starzejące się społeczeństwa w coraz mniejszym stopniu mogą polegać na państwowych emeryturach, a coraz bardziej na własnych oszczędnościach emerytalnych – tłumaczy.
Aż 9 proc. całkowitych ubiegłorocznych wypłat dla akcjonariuszy pochodziło od 10 giełdowych gigantów, z paliwowym koncernem Royal Dutch Shell na czele. Na liście tej są również m.in. Apple, General Electric, bank Santander (właściciel BZ WBK) oraz chiński telekom China Mobile.
Z wyliczeń HGI wynika, że największe dywidendy w ujęciu nominalnym wypłacają wciąż spółki północnoamerykańskie, które odpowiadały za 37 proc. całkowitych ubiegłorocznych wypłat. Spółki zachodnioeuropejskie, nie uwzględniając brytyjskich, odpowiadały za 22 proc., zaś spółki z Wielkiej Brytanii za 11 proc. – nieproporcjonalnie dużo, biorąc pod uwagę wielkość tamtejszej gospodarki.
Firmy notowane na rynkach wschodzących miały 14 proc. udział w sumie transferów do akcjonariuszy. Ale to właśnie one najszybciej dywidendy zwiększają. W ub.r. oddały udziałowcom o 107 proc. więcej, niż w 2009 r. W tym czasie suma dywidend spółek północnoamerykańskich wzrosła o 51 proc., a spółek brytyjskich o 39 proc., zaś pozostałych spółek zachodnioeuropejskich o jedynie 8 proc.