W poniedziałek warszawska giełda przestała publikować wskaźnik sWIG80, zastępując go nowym – WIG250. Dla zarządzających funduszami małych spółek sWIG80 był ważnym punktem odniesienia przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych.
Wczoraj w ciągu dnia w dokumentach wielu tego typu funduszy nieistniejący już sWIG80 figurował w benchmarkach. Dlaczego? Na prośbę TFI warszawska giełda zgodziła się jeszcze do końca roku publikować wskaźnik MiS80 – kontynuację dotychczasowego sWIG80. Dzięki temu TFI mają więcej czasu na podjęcie decyzji, jak zastąpić stary indeks.
– Dotychczasowy portfel wzorcowy naszego „misia", oparty w 30 proc. na sWIG80, dobrze się sprawdzał, dlatego postanowiliśmy go nie zmieniać, skoro okazało się to możliwe. Wskaźnik „maluchów" to jedynie część portfela wzorcowego tego funduszu. Zastąpienie go w przyszłości WIG250 nie wydaje się więc problemem – mówi Piotr Lubczyński, zarządzający KBC TFI.
Z tym problemem niektórzy zarządzający już się jednak zmierzyli. Niezależnie od sposobu, który znaleźli na jego rozwiązanie, wniosek mają jeden – lepiej nie przywiązywać się za bardzo do WIG250.
Dlaczego? Część spółek z dotychczasowego indeksu „maluchów" przeszła do nowego indeksu „średniaków" – WIG50. W rezultacie do nowego wskaźnika WIG250 weszło blisko 200 małych spółek, które wcześniej – ze względu na znikomą płynność – pozostawały poza horyzontem inwestycyjnym największych TFI.