Wtorkowa sesja zgodnie z oczekiwaniami nie dostarczyła inwestorom zbyt wielu emocji. Nie pomógł nawet fakt, że do handlu wrócili inwestorzy w Wielkiej Brytanii oraz Stanach Zjednoczonych. Niestety już początek dnia wskazywał, że utrzymanie optymizmu z poniedziałku może być ciężkie. WIG20 zaczął dzień od 0,2 – proc. przeceny. Mijały kolejne godziny handlu, a sytuacja na GPW praktycznie nie ulegała zmianie. Główne indeksy nie mogły wyjść na plus.

Inwestorzy w Warszawie pozostawali obojętni nawet na wydarzenia na innych rynkach. Niemiecki DAX, który rozpoczynał dzień w okolicach poniedziałkowego zamknięcia, po kilku godzinach handlu ruszył do góry. Już jednak początek tygodnia na GPW pokazał, że nasz rynek jest odporny na tego typu ruchy. Tak samo niestety było we wtorek. Nasze indeksy przez cały dzień znajdowały się pod kreską. Ostatnią deską ratunku miałby być dane makroekonomiczne ze Stanów Zjednoczonych i początek sesji na Wall Street. Odczyt indeksu zaufania konsumentów Conference Board jednak nie zaskoczył. Z kolei indeksy amerykańskiej giełdy zaczęły znowu piąć się do góry. Podobnie jednak, jak w przypadku niemieckiego wskaźnika DAX, ruch ten została zignorowany na GPW. Ostatecznie więc WIG20 stracił 0,3 proc. Nieco lepiej poradziły sobie średnie i małe firmy. WIG50 spadł o 0,2 proc., jednak już WIG250 zyskał niecałe 0,1 proc. Niestety po raz kolejny rozczarowała aktywność inwestorów. Obroty na całym rynku wyniosły niecałe 650 mln zł, co jest wynikiem dużo gorszym od średniej rynkowej.

Gwiazdą sesji po raz kolejny była firma Bakalland. W poniedziałek podrożała ona aż o 38,1 proc. We wtorek akcjonariusze tej spółki mieli kolejne powody do zadowolenia. Akcje zyskały 9,2 proc. Optymizm w serca inwestorów wlała informacja o tym, że spółka przejmuję Delectę. W wywiadzie dla PAP Marian Owerko, szef rady nadzorczej Bakallandu poinformował, że  2013 rok przejmowana spółka zamknęła 150 mln zł przychodów i dodatnim wynikiem operacyjnym.