Tegoroczne wakacje, przynajmniej na razie, są wyjątkowo korzystne dla inwestorów giełdowych. Indeksy od dołków z początku czerwca, z niewielkimi przerwami, właściwie cały czas pną się w górę. Zmiany nie są co prawda bardzo dynamiczne, ale ich skala, narastająco, jest już całkiem spora.
Poprzedni tydzień przyniósł kontynuację pozytywnych tendencji. Szczególnie udany był poniedziałek, który przyniósł dynamiczne zwyżki na świecie w reakcji na piątkowe dane z amerykańskiej gospodarki, w tym rynku pracy. Kolejne dni nie były już jednak tak udane, a piątek należał zdecydowanie do sprzedających.
Utrzymujący się popyt na akcje może trochę dziwić. Żaden z głównych problemów trapiących światową gospodarkę (nadmierne zadłużenie wielu państw, słabe wskaźniki produkcji przemysłowej czy wysokie bezrobocie) bynajmniej nie został rozwiązany. Inwestorzy giełdowi wierzą jednak, że jesteśmy blisko dołka recesji i kolejne kwartały, choć niekoniecznie w tym roku, przyniosą już stopniową poprawę koniunktury. Dlatego z wyprzedzeniem starają się uzupełnić portfele o przecenione akcje. W ten sposób należy tłumaczyć ich coraz mniejszą wrażliwość na słabe dane makroekonomiczne.
Giełda chińska zyskała np. w poprzednim tygodniu prawie 1,7 proc., choć okazało się, że czerwcowy bilans handlowy był znacznie gorszy niż w maju, co oznacza, że spada popyt na chińskie produkty. Rynki wierzą jednak, że słabe dane skłonią chiński bank centralny do poluzowania polityki pieniężnej, co znowu rozpędzi tamtejszą gospodarkę.
Dość niespodziewanie liderem zeszłotygodniowych zwyżek spośród rynków wschodzących był warszawski parkiet. Indeks największych spółek WIG20 zwyżkował o ponad 4 proc. Gdyby nie spadkowa sesja w piątek, skala wzrostu byłaby jeszcze większa. Zdaniem specjalistów wysoki popyt na polskie akcje i złotego wynika z rosnącego zaufania światowych inwestorów do naszej gospodarki.