Średnia prognoz 13 banków inwestycyjnych, od Morgana Stanleya po JPMorgan Chase, wynosiła 1389 pkt, natomiast zwyżka tego wskaźnika wyniosła 2,1 proc. więcej. To największa premia o tej porze roku od 1999 roku, kiedy zaczęto gromadzić tego rodzaju statystyki.

Niektórzy specjaliści twierdzą, że to koniec wzrostów za oceanem. Jonathan Golub, strateg szwajcarskiego banku UBS wskazuje na takie negatywne czynniki, jak pogarszające się wyniki spółek, wybory prezydenckie i kryzys zadłużeniowy w Europie.  Z kolei Thomas Lee z JPMorgan Chase argumentuje, że te czynniki już są uwzględnione w wycenach, które znajdują się poniżej średniej z prawie 60 lat.  Dlatego uważa, że istnieje przestrzeń do wzrostu kursów i indeksów, jeśli gospodarka Stanów Zjednoczonych będzie rosła.