Do wyrównania rekordu brakowało mu nawet zaledwie 1 pkt. Jest to zaskakujące, gdyż w tym samym okresie budzący większe zainteresowanie publiczne Dow Jones Industrial Average bił rekordy aż dziewięć razy.
W pokonaniu tej bariery S&P 500 przeszkadzały względy techniczne (opór), a w poniedziałek spowodowały to m.in. wydarzenia na Cyprze i wokół tej wyspy.
Zdaniem Mitchella Goldberga, prezesa ClientFirst Strategy, sforsowanie oporu wymagałoby niesamowitego parcia. Zwraca uwagę, że duża liczba inwestorów właśnie wychodzi nad kreskę i stali się oni bardziej wrażliwi na ryzyko, gdyż zaangażowali się w nie już wystarczająco. Nie pomagają im informacje napływające ze świata, zwłaszcza te mówiące o niebezpieczeństwie „zakażenia" przez Cypr innych krajów. Inwestorów szczególnie zaniepokoiła wypowiedź Jeroena Dijsselbloema, holenderskiego ministra finansów, który oświadczył, że sposób rozwiązania kryzysu cypryjskiego będzie wzorcem postępowania w przypadku konieczności udzielenia pomocy bankom w innych krajach strefy euro.
Dla traderów Standard&Poor's 500 jest ważniejszy niż Dow Jones (obejmujący tylko 30 spółek), gdyż pokazuje jaka jest sytuacja na szerokim rynku, jest barometrem koniunktury.
– Tak naprawdę to nie ma znaczenia, czy Dow bije rekordy – mówi prosto z mostu Goldberg. – Musi to czynić S&P 500 – twierdzi stanowczo.