Po niemrawym wtorku, kiedy to obroty rynkowe nie przekroczyły 500 mln zł, część osób liczyła, że kolejna sesja przyniesie więcej emocji, tym bardziej, że publikowane były wartości indeksów PMI z czołowych gospodarek. Tak się jednak nie stało.
Już początek dnia mógł wskazywać, że inwestorzy nie mają zbyt wiele ochoty do handlu. Mimo, że w nocy rozczarował odczyt PMI z Chin, WIG20 rozpoczął sesję od symbolicznego wzrostu. W kolejnych godzinach handlu emocji było, jak na lekarstwo. Warto jednak odnotować, że przez większość sesji indeksy warszawskiego rynku znajdowały się pod kreską. Tak też zakończyły dzień. WIG20 stracił 0,24 proc., tak samo zresztą jak mWIG40. Z kolei wskaźnik najmniejszych spółek WIG250 spadł o 0,17 proc. Rozczarowała również aktywności inwestorów. Obroty na całym rynku wyniosły niecałe 600 mln zł.
Pocieszający jest fakt, że nie tylko GPW tkwi w marazmie. Również na innych rynkach dominowało niezdecydowanie. Niemiecki DAX w momencie zamknięcia handlu w Warszawie tracił 0,3 proc. Francuski CAC40 zniżkował 0,6 proc. Na inwestorach nie zrobiły wrażenia nawet lepsze odczyty PMI z Europy. Wskaźnik PMI dla przemysłu i sektora usług strefy euro wzrósł z 53,1 pkt w marcu do 54 pkt w kwietniu. Dane te wskazują, że ożywienie gospodarcze w strefie euro nabiera tempa, jednak jak widać okazało się to za mało, aby przekonać inwestorów do zakupów.
Na naszym rynku „gwiazdą" sesji był Alior Bank. Jego walory w ciągu dnia były przeceniane nawet o 5 proc. To reakcja na informację o tym, że grupa Carlo Tassara sprzedała 3,3 mln akcji Alior Banku, stanowiące około 4,7 proc. kapitału zakładowego banku, po 79 zł za papier. Tymczasem wycena papierów na GPW na koniec środowej sesji wynosiła 82,06 zł. Ostatecznie papiery potaniały o 3,3 proc.
Nieźle wypadł dzisiejszy debiutant na GPW – niemiecka grupa Talanx. Jej walory podrożały o 5,4 proc.