GPW od lat uważana była za jedną z najaktywniejszych giełd europejskich. Świetnie wypadała również pod względem liczby IPO (pierwsza oferta publiczna). Czy to już przeszłość? – Demontaż OFE na długo obciął skrzydła ofertom. Dodatkowo wyceny małych, już notowanych firm, nie są na tyle atrakcyjne, aby pojawiali się nowi oferenci. Dla nich jest za tanio – uważa Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM.
Najnowszy raport PwC potwierdza te obawy. W III kwartale 2014 r. na warszawskim parkiecie przeprowadzono dziesięć ofert – w tym zaledwie trzy na rynku głównym, a siedem na NewConnect.
Zarówno w minionym kwartale, jak i narastająco w trakcie dziewięciu miesięcy 2014 r. pod względem łącznej wartości IPO GPW uplasowała się za giełdą rumuńską. Mizernym pocieszeniem jest fakt, że w sukcesie giełdy w Bukareszcie jest polski akcent: jej prezesem jest Ludwik Sobolewski, były szef GPW. Jednocześnie warto zwrócić uwagę, że Bukareszt wypadł w najnowszych statystykach tak dobrze dzięki dużej ofercie prywatyzacyjnej. Chodzi o spółkę Electrica. Jej IPO miało wartość aż 444 mln euro.
Szansa na poprawę
Konflikt na Wschodzie i demontaż OFE skutecznie popsuły nastroje na GPW. To jednak nie oznacza, że potencjalni debiutanci stoją na z góry przegranej pozycji.
– Dalsze łagodzenie polityki pieniężnej i utrzymanie przyzwoitego tempa PKB w okolicach 3 proc. tworzą środowisko bezinflacyjnego wzrostu gospodarczego, wspierającego wyceny spółek i koniunkturę na GPW – uważa Sobiesław Kozłowski, analityk Raiffeisen Brokers. Dodaje, że wyceny spółek na GPW są na umiarkowanym poziomie. – Siłą popytową na rynku pierwotnym będą w najbliższych kwartałach inwestorzy zagraniczni oraz TFI, przy czym warunkiem poprawy w segmencie IPO jest poprawa na rynku wtórnym – zaznacza.