Snap tydzień temu powiadomił, że złożył w amerykańskiej Komisji Giełd i Papierów Wartościowych (SEC) prospekt emisyjny. Z pierwotnej oferty akcji na Nowojorskiej Giełdzie Papierów Wartościowych (NYSE) pozyskać chce około 4 mld USD.
Po tej informacji w górę, jak zauważyła agencja Bloomberga, wystrzeliły notowania SNAP Interactive. Akcje tego mało znanego producenta aplikacji randkowej drożały na czterech z pięciu kolejnych sesji. W środę kosztowały już o 164 proc. więcej, niż przed tygodniem.
Plany Snapa zdecydowanie zwiększyły też obroty akcjami SNAP-a. Tylko w środę na rynku wymieniono ponad 10 tys. papierów tej nowojorskiej spółki, dziesięciokrotnie więcej, niż na przeciętnej sesji w styczniu. A już wtedy zainteresowanie SNAP-em było większe, niż dawniej, w związku z pogłoskami na temat zbliżającego się debiutu Snapa.
Jeszcze rok temu o taką pomyłkę byłoby trudno. Snap nazywał się bowiem wtedy po prostu Snapchat. Jesienią ub.r. zmienił nazwę, bo oprócz popularnej aplikacji społecznościowej, zaczął oferować smart-okulary Spectacles.
Nie był to jednak pierwszy przypadek na Wall Street, gdy notowaniom mało znanej firmy pomogły informacje dotyczące bardziej znanego podmiotu o zbliżonej nazwie. Przykładowo, gdy w 2013 r. prospekt emisyjny w SEC złożył Twitter, w górę wystrzeliła cena akcji handlowej firmy Tweeter Home Entertainment Group. Z kolei po doniesieniach z marca 2014 r., że Facebook zamierza przejąć firmę Oculus VR, o ponad 150 proc. podrożały papiery spółki Oculus VisionTech.