Transakcje na akcjach spółek zawierane przez prezesów i członków zarządów od zawsze są pilnie obserwowane przez inwestorów. Nie powinno to jednak dziwić. W końcu to szefowie wiedzą najlepiej, co dzieje się w ich firmach i jakie czekają je perspektywy.
– To, że członek zarządu sprzedaje część akcji, jest normalne i nie musi być złym sygnałem, prezesi to też ludzie i chcą korzystać ze swojego majątku – mówi Adam Łukojć zarządzający w Allianz TFI. – Można zrozumieć zwłaszcza tych członków kierownictwa, którzy stworzyli spółkę od podstaw i zainwestowali w nią wiele lat własnej pracy, często pobierając względnie niskie wynagrodzenie. Ale, z całym zrozumieniem dla menedżerów, warto przyjrzeć się takim transakcjom. Być może nie powinna się nam zapalać od razu czerwona lampka, ale żółta na pewno tak – przestrzega Łukojć.
W podobnym tonie wypowiada się Dawid Stolarek, doradca inwestycyjny w EFIX DM. – Transakcje na akcjach spółek zawierane przez członków zarządów oraz znaczących akcjonariuszy są pilnie śledzone przez rynek. Co do zasady sprzedaż akcji przez osoby powiązane ze spółką jest odbierana negatywnie. Może bowiem stanowić zwiastun pogorszenia się jej perspektyw ekonomicznych – mówi.