S&P, poza tym, że nadaje ratingi, bacznie śledzi światowy rynek funduszy private equity. Czym wyróżnia się działalność tego typu podmiotów w Polsce na tle reszty świata?
Ten rynek śledzimy przede wszystkim dlatego, że wielu funduszom private equity (PE) na całym świecie nadajemy ratingi i to zarówno na poziomie samych funduszy jak i spółek portfelowych. W naturalny sposób jesteśmy więc bacznym obserwatorem i uczestnikiem tego rynku. W Polsce fundusze PE w ostatnim roku wyraźnie nabrały rozpędu. Mieliśmy kilka dużych transakcji, które rozpaliły wyobraźnię największych międzynarodowych graczy. Zobaczyliśmy, że jest przestrzeń do tego, żeby fundusze PE nad Wisłą dalej się rozwijały.
Jakie branże mają na oku prywatne fundusze w naszym kraju?
Trudno generalizować, ale można zaryzykować stwierdzenie, że zarówno w Polsce jak i Europie Środkowo-Wschodniej dominują transakcję w branży IT, a więc szeroko rozumianej informatyce. To trend, który obserwujemy od kilku lat, związany z transformacją gospodarki z tradycyjnej do cyfrowej. Powstaje bardzo dużo podmiotów, które starają się zarabiać na tym procesie, w naturalny sposób pozostają one na radarach funduszy PE i VC (venture capital). Kolejny duży obszar wiąże się już ściśle z Polską i tym, że jesteśmy krajem o dużej populacji, a więc i sporej liczbie konsumentów. W związku z tym łatwiej u nas o ciekawe transakcje np. w obszarze handlu detalicznego niż w znacznie mniejszych krajach naszego regionu (dobrym przykładem są tegoroczne transakcje przejęcia Żabki przez CVC Capital Partners od Mid Europa Partners, czy wyjścia Enterprise Investors z inwestycji w Dino Polska przez IPO - red.). I wreszcie trzeci obszar - Polska jest krajem, który tradycyjnie stoi przemysłem. To taka dziedzina, w której fundusze PE mają bardzo duże pole do popisu jako instytucje wyspecjalizowane w podnoszeniu efektywności, restrukturyzacji i tworzeniu wartości. Pamiętajmy jednak, że okazje inwestycyjne pojawiają się w bardzo wielu branżach, cała sztuka polega na ich wyłuskaniu.